Mieszko1

registro: 04-02-2020
Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Pontos45mais
Manter o nível: 
Pontos necessários: 155

Jesteś tym co jesz

Jedzenie i picie jest konieczną czynnością zapewniającą przetrwanie. Nasze fizyczne ciało wymaga odpowiedniego paliwa aby mogło w pełni funkcjonować. Białka, tłuszcze oraz węglowodany zapewniają odpowiedniej podaży kalorycznej i mineralnej do prawidłowego funkcjonowania mięśni, stawów, kości, układu oddechowego, układu trawiennego, układu krwionośnego czy układu nerwowego. Mawiają "przez żołądek do serca" jednak nie zdają sobie sprawy że przez to co jemy, przez to co trafia do żołądka możemy dostać zawału tego mięśnia sercowego. Restrykcyjna "niewola" dietetyczna lub na łatwiznę mrożona pizza? To co jemy, świadczy o nas samych! To jak dbasz o siebie świadczy o Twojej wartości. Spotykam ludzi którzy nie mają tej świadomości, zajadają się mrożoną pizzą popijając czteropakiem harnasia. O czym to świadczy? Czy to tylko szczegół? Niestety ale doświadczenia mówią mi jednoznacznie, ludzie którzy świadomie wybierają drogę restrykcyjnej "niewoli" dietetycznej są zwyczajnie lepszymi ludźmi.
Zapewne ktoś się odezwie - Ale! ale! Panie Mieszko, kto dał prawo panu decydować o tym kto jest lepszy a kto gorszy?
Odpowiedź brzmi - Ja sam, to moja opinia a chcąc się zapoznać z waszą stworzyłem tego bloga.


Droga rozwoju

Jak powszechnie wiadomo aby osiągnąć sukces w dziedzinie należy wierzyć i się starać. Bez starań i wiary w swoje możliwości osiągniecie celu kończy się fiaskiem. Są różne drogi, niektórzy zamykają się w swoich pracowaniach unikając wszystkiego co by mogło ich rozproszyć. Niektórzy zaś odkrywcy wręcz przeciwnie, zamiast zamykać się, otwierali swój umysł na innych w celu inspiracji. Medytujący asceta, samotny wojownik, wilk stepowy kontra arabski kupiec. Jak wiele dziedzin tak wiele metod. Jednak to jednostki wybitne, często nieodnajdujące się w społeczeństwie są prekursorami wielkich odkryć. Nasuwa się pytanie, która droga rozwoju jest tą ogólnie pojętą lepszą? Samotność i wytrwałość, czy wspólna praca szeroko pojętych grup


Świadomy "masochizm" (terapia bólem)

Witajcie.

Chciałbym w skrócie przedstawić jak można wyjść z każdej sytuacji. Złe samopoczucie, bieda, to niema znaczenia. Jest tylko jedno ograniczenie, Twoje materialne ciało. Jeśli szwankuje ciało to samoistnie cały człowiek szwankuje. Nawet jego psychika staje się krucha. Niestety wiele osób wmawia sobie różne choroby i na siłę mówi "to nie dla mnie bo mnie boli mały palec u nogi". Jeśli jesteś konsekwentny, posiadasz wystarczającą dyscyplinę. Możesz wszytko.
Ciągły trening nadaje życiu sens. Masz cel którego w życiu pragniesz, stajesz się lepszy. Patrzysz w lustro i widzisz greckiego herosa. Jest wiele wyrzeczeń, nie każdy jest wystarczająco silny aby ich dotrzymać. Czujesz jakbyś progresował z każdym dniem. Niema miejsca na narzekanie, nudę, brak chęci do działania. Wszystkie problemy stawiasz na bok, numerem jeden stajesz się Ty i sztanga naprzeciwko. Jesteś ze stali, dasz radę jeszcze jedno powtórzenie. Dasz radę wszystko.
Życie niby monotonne, aspołeczne, ale skupione na wysokich wartościach. Biegasz, grasz w kosza, urządzasz długie spacery, podnosisz ciężary, raz w tygodniu korzystasz z sauny i pływasz w basenie. Dbasz o zdrową dietę, gotujesz wyśmienite dania, planujesz każdy dzień. Mimo pracy, znajdujesz na wszytko czas.
Jeśli masz dwie ręce i dwie nogi. Nie chorujesz na raka i ogólnie jesteś zdolny do fizycznego wysiłku. To każde złe samopoczucie możesz zamienić na serię pompek na podłodze. Nie musisz tego robić na perskich dywanach, wystarczy kawałek miejsca i już możesz czynić postępy. Niema narzekania, chorób psychicznych, czarnych myśli i poczucia się gorszym. Jesteś Ty i Twoje nieograniczone możliwości.
Następnego dnia czujesz ból. Bolą mięśnie, boli więc żyjesz. Wczorajszy dzień nie był życiem rośliny, tylko drapieżnika, możesz być z siebie dumny.


Ciekawe tematy...

Przechodzimy obok ludzi na co dzień, lecz nie zawsze są to osoby czyste i pachnące. Ba nawet bardzo często pod wpływem alkoholu bądź w stanie pożądania upragnionego trunku. Tak, mowa o naszych polskich menelach czy tam żulach. Jak zwał tak zwał. Jak uważacie, ilu takich typowych przedstawicieli nizin społeczeństwa żyje sobie na dzień dzisiejszy w Polsce?