nicola555

 
lid geworden: 05-08-2008
Chce nieść Twoje usta,chcę widzieć Twe oczy,chcę czuć Twoje serce i dotykać włosy,chcę trzymać Twą rękę i iść aż do słońca...
Punten1.122meer
Volgend niveau: 
Benodigde punten: 1.878
Last game

Moja książka


Moja książka życia 
Już trochę rozdziałów posiada
Każdy rozdział pisze życie 
Były wzloty i upadki też 
Takie jest życie to przecież wiesz

Który rozdział najciekawszy
Który smutny,który nie
Droga kręta nie raz była
Kamieniami stopy poraniła

Lecz gdy miłości grała marsza
To odwaga wiele warta
Przecież życie jedno mamy
I do tyłu nie cofamy

Deszcz czy słońce wciąż do przodu
Brać i dawać do ostatka
To życiowa taka rada
Życie to nie maskarada

Jak aktorzy na tej życia scenie
Ról na pamięć nie da rady
Po omacku nie raz brniemy
To co było nie cofniemy
I przeszłością nie żyjemy


Moje kalendarze


Kiedy tak siedzę zamyślona 
Przed oczami przesuwają mi się 
Moje kalendarze lat 
Przeróżne pory 
W życiu człowieka
Dzieciństwo słodkie 
Beztroskie życie 
Rodziców sprawa 
Moje to nauka i zabawa
Potem dojrzewanie 
I pierwsze zakochanie 
To tak jak wiosna kalendarzowa 
Coś się budzi i dojrzewa
To tak jak z pąków liść się rozwija
Każda pora inaczej zapamiętana
Burze wiosenne zakochania I rozstania...
I każda chwila w różnym kolorze
Ach to były lata 
Mój Boże...
Lecz nasze serca jak płonące zorze
I usta gorące jak promień słońca
Czemu tak nagle 
Niezapowiedziane wspomnienie 
Przywiał wiatr kiedy na plaży siedziałam
Szum morza jak wtedy słyszałam
I oczy zamknęłam i prosiła
Niech wróci ten czas i tamto lato
No bo gdzie jest ta moja młodość
Tak niedawno tu jeszcze była
Gdzie poszła  i czy wszystko się skończyło?



Nad łąkami


Nad łąkami ranne mgły się ścielą 
Wstaje nowy dzień 
Kocham te świty tajemnicą spowite
Kolorami łąka rozkwita
Rumianki wyniosłe i malutkie stokrotki
Dziewanny i żółte mlecze
Tak pięknie malarz boży je namalował 
Zachwyt i garść wspomnień wiatr przywiał 
Płyną obazy jak obłoczki na niebie
Młodość szumna młodość szalona
Te miłostki i marzenia 
Smutki i wesołe przebudzenia
Tamta chata kwiatami mnie wita
Kaczeńce i aksamitki i ławeczka 
Przed domem
Na niej babcia z dziadkiem
Siedzą we dwoje uśmiechnięci i radośni
I ten zapamiętany gest dziadka
Kiedy szukał dłoni babci
By zamknąć ją w swej dłoni
Patrząc na ten widok uzmysławiam sobie że 
To jest znak miłości ,takiej na zawsze
Do końca samego
Ten widok zamkniętej dłoni
Prześladuje mnie do dnia dzisiejszego
Chyba dziś już nie ma czegoś tak wzniosłego 
A zarazem prostego...
To szacunek i podziękowanie za przeżyte lata


Noc czerwcowa


Słonko zaszło noc nadchodzi
Deszczu krople noc witają
Księżyc przysnął gdzieś na chmurce
Gwiazd latarenki pogaszone 
Ciemność wolno płynie 
Tylko krzak jaśminu nie zasypia 
Wonią swoją mnie zniewala
Noc nagością chce zachwycić
Księżyc jeszcze nie wie o tym
Rozkołysze całe niebo 
Jak kobieta kiedy czeka
Taka noc sprzyja temu 
Świat wygląda pięknie 
Kochaj mnie kochaj czule
Czułością cały świat mój ulecz


Inne niebo


Te Twoje oczy ,inny świat 
Niebo błękitne ,brak chmur
Wiesz że takiego nieba chcę
Cała w pragnieniu zastygam
Wystarczy mi byś  podał dłoń 
Nie odwracaj się , bądź 
Znasz mnie nie od dziś 
Taka jestem nie zmieniam się nic
Kiedy kocham do zamkniętych Pukam drzwi
A kiedy płacze łez nie zatrzyma nikt
Lecz kiedy znikasz mi...wtedy
Nie liczy się nic 
Świat bez barw i szary świt
A w sercu trwoga a w sercu żal
I pytanie czemu tak...
Czemu ranić muszę choć nie chce tego
Proszę wybacz mi
Zapomnij a ja przyrzekam Ci 
Nigdy już tak nie zrobię jak dziś 
Czekam ... wróć