BRUNETKA356

 
Looking for: entertainment
Zodiac sign: Boogschutter
Verjaardag: 11-25
lid geworden: 27-08-2004
☚ Przy kominku i przy winku, tak we dwoje.... w ten sposób lubie leczyć swoje niepokoje :)))))
Punten40meer
Volgend niveau: 
Benodigde punten: 160
Last game
Casino Slots

Casino Slots

Casino Slots
297 dagen geleden

Może być szał ciał

Są tu jacyś chętni na darmowy lot luksusowym helikopterem (max. 5 osób)?

Cała impreza zaczyna się w sobotę rano. Start z Warszawy. Najpierw przelot do Londynu, gdzie jemy śniadanie i mamy godzinę na zakupy. Potem przelot do Dublina, skąd lecimy do Paryża i jemy późny lunch na szczycie wieży Eiffle'a.... n4.gif?v=122
Z Paryża szybki "skok" do Berlina na kolację i z Berlina wracamy nocą do Warszawy.
Jeśli jesteś zainteresowana/y, napisz mi priv.

W pierwszej kolejności przyjmuję zgłoszenia od osób posiadających helikopter, bo bez tego jakby nici z imprezy. n4.gif?v=122n34.gif?v=122



Pomożecie???

Pomożemy!!!
Otóż, jest  sprawa....
Mój  znajomy  ma  dwa  bilety  na mecz  Polska - Niemcy  na  Euro 2016.  Zupełnie  biedaczek  zapomniał. że  w  ten  sam  dzień  bierze  ślub!
W  związku  z  powyższym, czy  ktoś  nie  chce  kupić   garnituru   w  rozmiarze  54???
Gdyby ktoś  z   szanownego  grona  tutaj  reflektował  na  owy  garniturek , to  proszę  zostawić  wiadomość  na sekretarce.
Ze  swojej  strony  dorzucę   gozdzik  do klapy 
n4.gifn17.gif

                                                    b5f883169d7e6e73.jpg

Bo ważny jest tok rozumowania!!!

wiem, że dużo już tego w sieci...ale jeśli ten blog zmieni tok rozumowania chociaż jednej osoby...to warto!

"Jestem matką trojga dzieci. Jedno zdrowe, grzecznie wyprodukowane i urodzone po ślubie. Drugie, no cóż, klasyfikowało się do aborcji, bo ma zespół Downa. Trzecie, to efekt czyjejś decyzji o nieaborcji, czyli zaadoptowane jako niemowlę. Nigdy aborcji nie miałam, ale z racji niezwykłych dzieci, które mam, co nieco o sprawach okołoaborcyjnych wiem. Mam też inne doświadczenie, które upoważnia mnie do wypowiedzi w tej sprawie: 11 lat temu, razem z Papieżem Janem Pawłem II umierało moje nienarodzone dziecko.

Świadomie izoluję się od mediów. Nie nasiąkam żadną propagandą. Nie słucham, nie oglądam i nie wypowiadam się w sprawach politycznych. Jedyne co odbieram to Facebooka, którego też porządnie okroiłam ze znajomych, którzy lubują się w aferach państwowych i innych negatywnych przekazach. Ale tym razem polityka weszła mi tam, gdzie nie powinna. Tego co się dzieje teraz nie mogę pozostawić bez odpowiedzi, bo czuję się patriotką, a patrioci jednak walczą, gdy kraj okrywa hańba. A ta hańba dotyczy nie tylko Polek, ale całego nowego pokolenia małych, niechcianych, okaleczonych, upośledzonych i porzuconych Polaków. I to w ich imieniu przemawiam, bo kobiety potrafią same o siebie zawalczyć. Dzieci nie.

Szanowni Duchowni i Politycy,

Szanuję Wasze poglądy, Wasze prawo do wolnej wypowiedzi, zgodnej z Waszym sumieniem. Szanuję Was jako ludzi. Wierzę, że nie chcecie źle. Więcej, wierzę, że chcecie dobrze, bo w głębi duszy jesteście dobrymi ludźmi. Dlatego chciałam Wam opowiedzieć o kilku sprawach, które pomogą Wam podejmować dobre decyzje.

11 lat temu, razem z naszym ukochanym Janem Pawłem II umierało moje II-gie dziecko. Ciąża była młoda, zaledwie kilka tygodni. Czekałam na nią (albo jego) 4 lata. W tym czasie wykupiłam cały krajowy zapas testów owulacyjnych i ciążowych. W kwietniu 2005 roku leżałam przed telewizorem z nogami zawiązanymi na supeł. Skurcze przeszywały moje podbrzusze. W internecie rozpaczliwie szukałam uzasadnienia tego co przeżywam. Czytałam o „układaniu się” płodu, co może powodować krwawienie i skurcze. Mój płód jednak nie żył. Nigdy żadne USG nie odnotowało bicia jego serca, choć obecność zarodka, owszem tak. Za to ja odnotowałam bicie mojego serca dla dziecka w moim brzuchu. Za każdym razem, kiedy szłam do toalety i zmieniałam przesiąkniętą krwią podpaskę, miałam nadzieję, że jakimś cudem moje dziecko przeżyje, że będzie dane mi je urodzić. Niestety Bóg chciał inaczej. Poroniłam. Moje dziecko miałoby dzisiaj lat 10. Nie ma, bo go nie ma. Jego strata była dla mnie niewyobrażalnym bólem, przy którym bóle porodowe, to czysta przyjemność. I teraz, w obliczu takiej straty i takiego cierpienia mogłabym zostać oskarżona o umyślne spowodowanie śmierci mojego nienarodzonego dziecka, o umyślne wywołanie poronienia. Moja sprawa byłaby badana, a ja w mojej żałobie poddana serii podchwytliwych pytań. Motyw do domniemanej aborcji znajdzie się zawsze: może nie miałam czasu na kolejne dziecko, bo firma właśnie odnosiła sukcesy, może uznałam że jedno dziecko wystarczy, może nie chciałam rozciągniętego brzucha i wyciągniętych cycków. Pewnie mogłabym tak długo, bo wyprodukować absurd nie jest trudno. Trudno natomiast żyć ze świadomością, że moje dziecko ze mnie wypłynęło, a ja nawet nie byłam pewna kiedy. Takiej kobiecie należy się wsparcie, nie przesłuchanie.

Niecałe dwa lata później urodził się Krystian. Pół godziny po porodzie dowiedziałam się, że ma zespół Downa. Gdybym dowiedziała się kilka miesięcy wcześniej miałabym prawo do aborcji. Nie wiem co bym zrobiła. Szczerze mówię, że nie wiem. Ale Bóg (nie kościół, ani żaden polityk) chciał, żebym urodziła, bo tej informacji nie miałam. Dzisiaj dziękuję Bogu za tę niewiedzę, bo wchodzenie w jego kompetencje byłoby ponad moje siły. Krystian żyje, kocham go i jestem wdzięczna za wszystko czego z nim doświadczam, ale życie z nim nie jest łatwe. Nie każdy chce, nie każdy się zdecyduje, nie każdy zaakceptuje. I tu nasuwa się bardzo ważna kwestia. Zmuszanie kobiety do donoszenia chorego dziecka… Szanowni Państwo, pomyślcie przez chwilę o dziecku, które tak bardzo pragniecie ratować! Takie dziecko potrzebuje podwójnej dawki miłości, 100% więcej cierpliwości, a 500 zł miesięcznie nie starczy nawet na waciki. Dzieci chore i upośledzone potrzebują czułości, miłości, akceptacji i ogromnej ilości środków finansowych. Wyobraź sobie szanowny Panie Pośle, że ktoś Cię zmusza do adopcji takiego dziecka. Po prostu nakaz Prezesa. Popierasz partię, przyjmujesz upośledzone dziecko pod dach. Musisz. Nikt Cię nie pyta. Księże Proboszczu, Pan również. Już jutro maleńka dziewczynka z wodogłowiem i rozszczepem kręgosłupa wyląduje u Księdza na plebanii. Nie ma, że nie chcę, nie mogę, nie umiem. I co teraz? Czy sądzicie, że będziecie kochać, troszczyć się i walczyć o lepszy byt tego maleństwa, czy zaczniecie się modlić, tak modlić, żeby umarło. Będziesz, kochany Pośle z obrzydzeniem zmieniał pieluchy i to dopiero wtedy, gdy kupa będzie się wylewała. Zaraz, jakie pieluchy, o czym ja mówię. Worki na odchody, bo to dziecko się nie wypróżnia. Ma dziury w swoim ciele w odpowiednich miejscach i przytwierdzone worki, które trzeba regularnie wymieniać. I tak już na zawsze, aż do śmierci Twojej lub Jego. Coś o tym wiem, bo kilkakrotnie z Krystianem w szpitalu przebywałam podczas, gdy jego dziura w brzuchu była najpierw robiona, a dwa lata później zaszywana. Widziałam dzieci, które wyglądały świetnie od szyi w górę, ale pod kocykiem krył się prawdziwy koszmar. No więc? Jak się żyje z takim nakazem, z takim wyrokiem? Zakaz aborcji, to taki właśnie wyrok.

Kochani Panowie, wielu z Was ma córeczki. Takie najukochańsze, najcudowniejsze córusie tatusia. Gdy córeczka ma 12 lat wysyłacie ją na obóz językowy, a tam, koledzy ze starszej grupy przemycili alkohol, wypili, zaszumiało, weszli do pokoju Waszej Księżniczki i brutalnie zgwałcili. Córeczka w szoku i … w ciąży. Musi donosić, bo usunąć NIE WOLNO. Rodzi, zabieracie do domu i każdego dnia obserwujecie to nasienie gwałciciela. Czy to dziecko jest winne? Nie. Ale czy zgwałcone dziecko będzie w stanie kochać, troszczyć się i całować z czułością owoc gwałtu. Nie sądzę. Podejrzewam, że cała Wasza rodzina będzie odnosiła się do tego dziecka z nienawiścią, pogardą i wrogością. I co to uratowane przez Waszą ustawę, niewinne dziecko będzie czuło? Na jakiego człowieka wyrośnie?

No tak, ale można oddać do adopcji i jak to któryś mądry polityk stwierdził, kolejki po takie dzieci już zapewne stoją. Po pierwsze większość nie odda, bo nasze społeczeństwo potępia matki, które zrzekają się swoich dzieci. Kobieta, która pozostawia dziecko w szpitalu nie ma wytatuowane na czole, że owo dziecko jest dzieckiem oprawcy. Jest z góry traktowana jak wyrodna i wredna matka, potwór, dewiantka, bo nie chce swojego dziecka. No więc nie odda, a jeśli nawet zbierze w sobie wystarczająco dużo siły by się zrzec przy porodzie, to takie dziecko ma marne szanse na adopcję. Procedura adopcyjna mojej córki trwała dwa lata. W tym czasie trochę się dowiedziałam, trochę widziałam, trochę słyszałam. Ośrodek adopcyjny musi poinformować potencjalnych rodziców o wszystkim co sam wie na temat dziecka. No i jak myślicie, ile osób będzie chciało owoc gwałciciela-pedofila, albo szpetnie zniekształcone i głęboko upośledzone maleństwo? A może Pan Panie Pośle? Nie? No to komu?

Jeśli wszystkie te dzieci, które urodzić się nie miały zostaną jednak urodzone, nasz kraj stanie przed problemem przeładowanych Domów Dziecka, pełnych upośledzonych, chorych, zdeformowanych i okaleczonych dzieci. Czekają nas pełne ośrodki wychowawcze, w których skończą wszystkie te niekochane, znienawidzone i odrzucone dzieci, bo jak Wam się zdaje, na jakich ludzi zaczną wyrastać. Czy będzie miał kto prowadzić ich za rękę przez okres dojrzewania, czy ich rodzice będą mieli cierpliwość do ich wybryków? Ty byś miał drogi Pośle do dojrzewającego syna Twojej zgwałconej córki?

Nie pozostanie nic innego jak zmienić plebanie i klasztory w domy dziecka, a kościoły w ośrodki wychowawcze i wprowadzić przymus adopcyjny dla zwolenników partyjnych. Bo ktoś, gdzieś tymi szczęśliwie ocalonymi i tym samym skrzywdzonymi dziećmi będzie musiał się zaopiekować.

Osobiście nie jestem zainteresowana aborcją, więc wątek pozostawienia sobie drogi do usuwania możemy pominąć. Mój okres rozrodczy niebawem się skończy, a na ten czas dobrze się zabezpieczyłam. Kocham wszystkie moje dzieci, żadnego bym nie oddała, ani nie zabiła, ale w moim przypadku faktycznie to Bóg zdecydował. Żaden z Was drodzy Panowie, tylko sam Bóg. Dlatego mnie było łatwo. Nie musiałam decydować. Uważam jednak, że w pewnych przypadkach, to kobieta, rodzice, powinni podjąć tą trudną decyzję. Dlatego na swoim blogu piszę o wszystkim, tym co ładne i o tym co brzydkie. Piszę też o tym jak cieszyć się życiem z dzieckiem niepełnosprawnym, ale uważam, że jeśli ktoś tego dziecka nie chce, to powinien mieć prawo go nie rodzić. Bo nie ma nic gorszego niż być zmuszanym do miłości. To też jest gwałt, tyle że na duszy. A dla dziecka, które potrzebuje specjalnej troski, być zmuszonym do życia bez miłości, to jest gwałt na nieletnich, bezbronnych duszyczkach.

Człowiek zmuszany gwałtem do czegokolwiek będzie się bronił na wszystkie możliwe sposoby, nawet wieszakiem. Bóg zaufał człowiekowi dając nam wolną wolę. Dlaczego Panowie nie potraficie tego uszanować pozostawiąc wolny wybór?

Szanowni Panowie, w razie wątpliwości jestem do dyspozycji. Chętnie odpowiem na Wasze pytania, jeśli któregoś z Was interesują szczegóły wychowywania niepełnosprawnego dziecka, adopcji, czy poronień. Macie tu 3 w 1, więc pytajcie: kontakt@agatakomorowska.pl

Z wyrazami szacunku dla każdego życia,
Agata Komorowska


ps.  i niech się  wypowiadają  w tej spawie Ci -  co coś  na ten temat  wiedzą i coś  przeżyli .... Wyrazy poparcia i szacunek dla tej Pani :)

JAK PECH TO PECH...

Czy Wy tez  tak macie ?  n29.gif
Gdy ma córka dzieckiem była, szóstą klasę ukończyła
Tak więc jako dumna mama na zakupy poszłam sama
Jak myślicie - co zrobiłam - komplet książek jej kupiłam
Gdy pociecha zobaczyła co mamusia jej kupiła
To za głowę się złapała i ze śmiechu popłakała
Co tak córkę zadziwiło i do łez doprowadziło
Bo kupiłam, co za czasy, książki  znów do szóstej klasy
Gdy w księgarni zwrot zrobiłam, to rumieńcem twarz okryłam
Pani w kasie zwrot przyjęła i się bardzo nie przejęła
Pewnie było dla niej grzechem by wybuchnąć głośnym śmiechem
Książki w końcu zamieniłam i potulnie zapłaciłam
I odchodząc już od kasy, sprawdzam-są do siódmej klasy!!!  n4.gif
albo
Ehh... mój debiut, gdzie?   w Londynie , jak chodzenie był po linie
Język.. cóż, prawie nie znałam, metra się poprostu bałam
By się zebrać więc do kupy poszłam sobie na zakupy
I kupiłam co się dało, byle kosztowało mało
A tak całkiem dla zabawy zażyczyłam sobie kawy
Poprosiłam jak umiałam, żeby czarna, żeby mała
Pan przy kasie ze spokojem spełnił więc życzenie moje
Dał paragon, zapłaciłam i do baru popędziłam
A za barem, o mój Boże, pani śmiać się już nie może
Bo nie kawę zamówiłam, kupon Lotto zakupiłam
Nie wygrałam, nie wypiłam, tylko strasznie się wkurzyłam
Więc nie władam tym językiem, bo się wiążę to z ryzykiem...n17.gif
a  jeszcze innym  razem zamroziłam portfel z gotówką i mięsem. Odkryłam to odmrażając za jakiś  czas mięso na kotlety -   radości nie było końca.... ;)
Trzy  dni  temu  pojechałam do sklepu samochodem...a wróciłam na piechotę.  Stanęłam przed blokiem i wpadłam w panikę, że mi samochód ukradli.... dopiero po czasie popukałam się  w  czoło  i zrobiło mi się  bardzo wesoło ... n17.gifn17.gifn17.gif
Ktoś mnie przebije?? n29.gifn4.gifn17.gif 

                                                                                   38d1187b3f342762.jpg




MODLITWA MEZCZYZNY!!!

Poszedł w niedzielę do kościoła, bo o modlitwę jego dusza woła
Stanął z tyłu przy bocznej nawie tak, że nie widoczny był prawie
Gdy nagle przed nim stanęła dziewczyna i nie wie czy to jego wina
Już się nie modli, bo na nią zerka i nie wie, czemu kudłate myśli ma
Zgrabna, wysoka z długimi włosami i go rozpraszała swoimi lokami
Sukienka obcisła przyległa do ciała i  przyznać musiał, że kształty to miała
W dodatku była tak bardzo krótka, że mógł podziwiać jej zgrabne udka
A gdy na chwilę się odwróciła zauważył, że chyba bez biustonosza była
Bo na szczycie pagórków guziczki widział, no i wtedy grzeszne myśli miał
Więc wstyd się przyznać, o czym on myślał, lecz z tego miejsca, czym prędzej zwiał
Wyszedł przed Kościół, tu się pomodlić, bo po tym zdarzeniu czuł się podle
I gdy paciorek mówić już miał, na lewo niestety spojrzał
A tam z dzieckiem mama młoda, przyznał, ze piękna była jej uroda
Co raz to się nachylała i swą pupę w jego kierunku wypinała
Gdy widoki takie cudne to modlenie bardzo trudne
Jaki widok już uściślę, spodnie białe i obcisłe
I gdy ona tak się skłoni - anatomia jak na dłoni
Choć spojrzenie bystre miał to majteczek nie dojrzał
Myśli miał niezbyt czyste, przez te spodnie jej obcisłe
No i stał tam tak godzinę przełykając tylko ślinę
I choć chciał lepszym być to zgrzeszył, co tu kryć
Hej Dziewczyny, hej Kobiety dziś upomnę was niestety
Do Kościoła, gdy idziecie jak się ubrać czy nie wiecie?
Szaty długie, luźne bierzcie, by się chłop mógł modlić wreszcie!!!  n4.gif