nicola555

 
belépett: 2008.08.05
Chce nieść Twoje usta,chcę widzieć Twe oczy,chcę czuć Twoje serce i dotykać włosy,chcę trzymać Twą rękę i iść aż do słońca...
Pontok187több
Következő szint: 
Szükséges pontok: 13
Legutóbbi játék

A kiedy tak


A kiedy tak sobie leżę
A zima szarością
Listopada przytłacza
Przez przymknięte oczy
Łany pół ozłoconych 
Żytem widzę...
A w nich maki czerwone 
I chabry modre 
Kołyszą się na wietrze
I ciepły powiew wiatru czuję
Chce biec tulić ich delikatne 
Główki do siebie
Zachwyca ten świat słodyczą 
Zapachem kwiatów
Chodzę po ziemi
A wydaje mi się że
Bujam w obłokach
To moje życie lecz...
Czy zawsze robię tak jak chce?
Panie tylko Ty wiesz 
Przecież tak dobrze znasz mnie
Wiesz od zarania
Wiesz co się jutro stanie
A ja nie i powiem Ci
Chyba ...nie, ja nie chcę
Wiedzieć tego
Niech się dzieje wola Twoja Panie
A ja stawie się kiedy przyjdzie czas
Na Twoje wezwanie 


Prosto czy mniej


Prosto co raz prościej zdaje mi się 
Że czas mogę zatrzymać
Usiąść w moim magicznym miejscu

Zamknąć oczy ,pozwolić
Wsteczny bieg wrzucić, zatrzymać
Zamrożone gdzieś obrazy,zachowane
Pootwierać i nie patrzeć że mi 
Zmarszczek już przybyło
W miłości mym ogródku
Tamto lato,słońce,morze
Ciepły piasek,słona bryza
Krótkie noce i spełnienia
Czas mi tego nie odbierze
Tu gdzie teraz trwa już zima
Zamroziłam te wspomnienia
Wiem kim jestem, powiedziałeś
Jesteś moim sensem życia
Zapamiętałam


I nadal trwa


Wojna słowo jak sztylet
Trwa...
W najczarniejszych snach
Nie spodziewałam się 
Usłyszeć to słowo
Zobaczyć na jawie 
Nawiedzony morderca
Kłamca,dyktator
Hitler przy nim kukiełka
Świat patrzy
Giną niewinni,dzieci też
Boże gdzie ten świat pędzi?
Piekło jest tu na ziemi!
Żyją przecież Ci co słowo
 Wojna dokładnie znają
Doświadczyli , przeżyli
A tu jeden człowiek,morderca
Ludzi jak pionki na 
Szachownicy przesuwa
Na śmierć posyła
Brat brata morduje
Co dzień media podają
Obrazy wyświetlają
Bunt się rodzi i pytanie
Ile jeszcze tych zbrodni 
Kto ukróci nawiedzonego
Pod sąd postawi 
I tym samym świat naprawi
Starsi nie raz opowiadają
O poczynaniach Ukraińców
Podczas drugiej wojny
Za młoda jestem by znać 
To osobiście
Ale moje zdanie jest takie 
Nie można żyć przeszłością
Nie można też kierować się złością
Jesteśmy przecież chrześcijanami
Przebaczać umieć powinniśmy
A wojen zdecydowanie
Nie mówimy
I zbrodniarza osądzimy!



Kim jestem


Kim jestem ,są chwilę że 
Często zadaje sobie to pytanie
Wiem nie jestem wczoraj
Ale też i jutrem się nie stanę
Serce cicho,nie podpowiadaj
Może to stracony czas?
Zawzięłam się i co?
Miałam nie płakać...ale nie da się
Łzy ukradkiem wycierałam
Są takie chwile na nic przyrzeczenia
Czas i tak wszystko po przestawia
I pozmienia...
Może niebiosa to ułożony świat?
Tam przecież nie ma ni godzin ni dat
Ale czy naprawdę istnieje taki 
Może on tylko z marzeń złożony
Przecież tam złu jest nie po drodze
A zło wszędzie się wkrada 
Zło to codzienność , szkarada
Lecz czasem lubię zapomnieć
Że ono nas dosięga...
Nie warto zaprzątać sobie głowy
Życie to nam potwierdza
W marzeniach Świat piękny cały 
I ludzie wspaniali ...
Ale realnie już tak nie jest
Codzienność szara , nie wiara
I już piękna się nie dosięga
Oj ciężka jest droga do szczęścia
Choć wydaje się prosta 
Lecz zawsze gdzieś skręca
I tym samym zadaje pytanie
Kim jestem dziś 
A kim jutro się stanę?


Nocne opowiadanie


Noc dzisiaj szalała
Śniegiem wszystko obsypała
Wiatr jej akompaniował
Płatki porywał, asystował
Głośne arie śpiewał
Kłaniały mu się drzewa
Jak w operze po występie
Oklaskami nagradzają
Tak i jemu dziękowali
Wszak w postawie na baczność 
Drzewa by się zastoiały...
Księżyc jak lampionem świecił
Widno jak w dzień było
 Przez okno ta jasność zaglądała
Tym samym obudzić się jak by nakazywała
Piękny widok w sypialni ciepło 
Ogień płonie a tam inny świat
Natura nie szuka reżysera 
Ni scenarzysty nie potrzebuje
Jest wystarczalna a jakże nas inspiruje
Zachęca i motywuje
Uśmiech mimo że noc nam serwuje
 I poranek też zachwyca
Błękitem wita i zniknęły 
Śnieżne tańce i wiatr zasnął
Wraz z drzewami
Cisza jak by nic się nie wydarzyło
Jak by to wszystko 
Tylko snem bylo