niekochany

 
připojena: 29.10.2008
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"
Body197více
Další úroveň: 
Bodů zapotřebí: 3
Poslední hra
Bingo

Bingo

Bingo
Před 11 dny

altyleria

Rozłożonych myśli usta
Krawędziami skrycie biegną
Odbijając się od serca
- w oczach naszych szybko bledną

Konserwanty nie pomogą
Setki wzruszeń rozrzucone
Widzę Ciebie w każdym miejscu
- twarz odwracasz w drugą stronę

Czas nie może nas już skreślić
Powiek też milczeniem skrócić
Ukryjemy się na chwilkę
- podaj dłoni  złoty uścisk...

Kiedy uśmiech rankiem wzejdzie
Niczym słońca promyk mały
Pomyśl sobie moja miła
- to dla Ciebie serce dałem.



Największą broń jaką wyciągnąłem przeciw Tobie była -Miłość.





metamorfoza

Skrajem Twoich ust
zapachu garść przeniosę
byś mogła wrócić
rosy porannej kwiatem

oczu tonią niezmienną
naszkicuję szczęścia okruch
serce otwierając ujarzmisz
niepokój który we mnie dygocze

włosów kasztanem zasłoń
pomyłek moich ślady
podejdź bardzo blisko
mówiąc że razem damy radę...


bladością serc pokolorujmy świt nocą zastygły..

chrapliwość

chwila w której umarły wszystkie anioły
niebo grzmotem płacząc zraszało źrenice
wyoblała bezsilność zwykłego człowieka
niosąc jego błagania chwiejnym krokiem

uklękła nadzieja na chwilę
wspierając ramię suchym trzaskiem
zajrzała głębiej w źrenic nieobecność
krzykliwie odsunięta przez zgryzotę

kątem oka twarz jej nakreślił
supernowej narodzin fragmencik
ustami wiary okruchy podpalił
błądząc pomiędzy zapachem jej oczu

niezdarnym ruchem wyskrobał imię
niekształtnych dołków oręża
przebijając się przez myśli
drążące szczelinę w murze wspomnień



"opanowując swój strach zerkam przez zamknięte powieki"

Problematycznie

kiedy siedzę tak przy oknie
czuję powiew nieszczelności
zamykając powiek dłonie
wracam myślą do obietnic
których sensem było - my

taniec palców po Twej twarzy
jak ocean rozszalały
pieszczą usta roztęsknione
powracając na początek
Twoich oczu - roześmianych

drogi krętej - obwodnice
wciąż zacieśniam uczuciami
bez wahania idę w ogień
najpiękniejszych wspólnych chwil
które dawno już - za nami


wyrzeźbiony Twoją wiarą ukrywam twarz przed codziennością

na rozluźnienie palców

zapisanych lat marzenie
w jednej chwili zaprzestane
dziś poniosę oczu brzemię
wokół Ciebie budowane

czas ucieka bezszelestnie
brodzić karze we wspomnieniach
jednym zdaniem zachwyceni
czują jak się marskość wdziera

chwilą sekund niespokojni
to minutą zakrzątanie
ponad tydzień już bez słowa
po miesiącu zapomniani

jeszcze strzępek uczuć- worek
w jednym słowie- dramatyzmem
i choć kocham całym sobą
Tobie to już dawno zbrzydło



ironią było długie proszenie o każdy dzień godzinę minutę... sadyzmem spanie w dłoni z telefonem i modlitwa ...