To właśnie fantazji szlachty zawdzięczamy bogatą tradycję hucznych zabaw tuż przed Wielkim Postem, przy suto zastawionym stole pełnym wysokoprocentowych trunków. Wszyscy jedli i pili do upadłego wiedząc, że już wkrótce post i trzeba będzie zacisnąć pasa na długie 40 dni. Geneza ostatków wiąże się ściśle z historią samego karnawału, ostatki pojawiły się zatem już w średniowieczu. Jak sama nazwa wskazuje, ostatki to „ostatni czas przed Wielkim Postem” zwane też „kusymi dniami”, „mięsopustem”, „kusakami” czy „diabelskimi dniami”.
Ostatkowe szaleństwa kończył śledzik. O północy do drzwi pukał Popielec - postać w łachmanach i ze śledziem w dłoni, która była symbolem Wielkiego Postu. Przepędzał z karczmy wszystkich tancerzy, a tych bardziej opornych traktował batem.
Najprościej rzecz ujmując – ostatni dzień ostatków, czyli wtorek przed Środą Popielcową to „śledzik”, ostatnia okazja, by nagrzeszyć przed Wielkim Postem.
Najwięcej obrzędów związanych z tym czasem wykształciło się w obrębie kultury ludowej. Śpiewom i tańcom nie było końca, zwłaszcza na Kaszubach, gdzie zapusty miały wyjątkowo uroczysty charakter. Konsumowano ogromne ilości mięsa, słodkości i alkoholu. Zgodnie ze starym kaszubskim porzekadłem ten, kto nie jadł mięsa w zapusty, miał być latem zjedzony przez komary. Uroku zabawie dodawał zwyczaj przebierania się za najrozmaitsze postacie i zwierzęta.
Na kaszubskich imprezach nie brakło więc niedźwiedzi, bocianów, żandarmów, a nawet cyganów. Na wsiach organizowane były maskarady, w których brali udział tak zwani przebierańcy. Na Śląsku były tańce kobiet i mężczyzn, mające zapewnić urodzaj – pląsy kobiece zwiastowały obfitość lnu i konopi, zaś męskie zbóż i ziemniaków. W karczmach organizowano tak zwane podkoziołki, czyli tańce, za które dziewczęta musiały zapłacić (wrzucić pieniądze pod specjalnie przygotowaną figurę koziołka), co miało zapewnić im rychłe zamążpójście .
Obecnie z okazji zakończenia karnawału organizowanych jest mnóstwo imprez – głównie w pubach i restauracjach.Interesującym zwyczajem ostatkowym jest tak zwany pogrzeb sardynki ,który kultywują Hiszpanie. Polega on na uroczystym spaleniu papierowej sardynki, często nad brzegiem morza. Wcześniej organizowany jest marsz żałobny, za katafalkiem z kukłą idą zawodzące płaczki i ludzie w czarnych strojach. Po pogrzebie sardynki Hiszpanie biorą udział w wesołej zabawie aż do rana. Ostatki stanowią najbardziej gorący okres karnawału. To w tym czasie, pomiędzy piątkiem a Środą Popielcową, odbywa się słynny karnawał w Rio De Janeiro .
Nie oznacza to oczywiście, że wraz z pożegnaniem karnawału ludzie żegnają się z hucznymi zabawami. Zwyczaj wstrzymywania się od biesiadowania w czasie Wielkiego Postu nie ma szans wygrać z realiami wolnego rynku. Dla większości więc „śledzik” to kolejna okazja do tego, by korzystać z uroków życia. Raz na słono, raz na słodko.
Pośród wspaniałego mięsiwa i mocy innych nie postnych potraw nie może zabraknąć właśnie śledzia.
Życzę szalonego śledzika..