odwiedziny rodziny - jak zwykle, niezwykle miłe i serdeczne. Mira zadowolona z wizyty u Asi (my goodmoodmaker :)). Prosi o jeszcze (more more more - śpiewała kiedyś Donna Summer). Kolejny punkt programu, który przygotowałam na ten czas to teatr Och i 'Mayday' - typowa komedia pomyłek.https://www.youtube.com/watch?v=RcohbkQZdXs Stara wiara: Barciś i Friedman ale i nowe pokolenie: wspaniały, nieutrudzony (w tym upale) Rafał Rutkowski stworzyli świetną, dynamiczną, wariacką komedię. Trochę za bardzo 'rozdarte' były panie: M.Seweryn (z wiecznym grymasem "wiedźmy") oraz M.Fronczek (dużo przyjemniejsza w odbiorze). Czemu ja się nie zdziwiłam, gdy na koniec już kompletnie zagmatwanej fabuły - po wyznaniu prawdy i tylko prawdy przez głównego bohatera i tak nikt mu nie uwierzył. Trochę się zdziwiłam jak publiczność nagrodziła aktorów owacjami na stojąco, ciut chyba na wyrost - to nie było aż takie arcydzieło!!! Jednak nagrodziłabym ich brawami za dynamikę i temperament jaki bił ze sceny przez całe 140 minut spektaklu pomimo upału (28 st.C). Najważniejsze jest dla mnie też to, że moim gościom sztuka się podobała. I o to chodziło właściwie. Właśnie pojechali do Kazimierza oglądać filmy. Ale jeszcze do mnie wrócą :)
beauti_46
I o co, kurde, wam chodzi...
I znów wzgardzone, odtrącone uczucie młodzieńcze, szczere, autentyczne, bo dziewczę młode nie nauczone jeszcze tych subtelnych gierek, tego oszukiwania dla osiągnięcia celu. A było kiedyś fajnie, cudownie, dziewczę pokochało chłopca (gościo nieco starszy od niej, no jakby na ten fakt nie spojrzeć to raczej prawidłowo). Jednak gościu powiedział w którymśtam momencie: to koniec. Bolało jak cholera, dziewczę płakało, rozpaczało, ale w końcu pogodziło się z okrutnym losem. I wtedy znowu zjawia się gościu. Kaja się, przymila, przeprasza, tłumaczy swój BŁĄD. Trzeba przyznać, że potrafi przekonać dziewczynę, jego inteligencja, urok osobisty (boć jakiś tam posiada - ona się w nim przecież zakochała), częste kontakty na fejsie i skajpie, doskonała znajomość osobowości i psychiki dziewczęcia, czarowanie, lanie litrami miodu - burzą ostatecznie mury, grodzące dostęp do serducha dziewczyny. Znowu jest cudownie, śmieją się, ro-zmawiają, ro-mansują : ona kwitnie, ona jest szczęśliwa, rozkwita całą swoją uroczą kobiecością (tak faceci potrafią to właśnie wydobyć z kobiety, jeśli tylko chcą). Dzieli ich spory dystans (geograficzny) ale współczesna technika drwi sobie z niego. W końcu ona jedzie do niego. To są cudowne dni spędzone w egzotycznej scenerii; dla niej znajomej, bo tam studiowała, tam wielokrotnie spędzała wolny czas i wakacje. Dziewczyna jest mobilna i nie jest to żaden problem. Jednak w którymś momencie ona zadaje pytanie o ICH WSPÓLNE ŻYCIE. Ich? - gościu, jakby się obudził z kolejnego pijackiego letargu. WSPÓLNE? - nieee. Dla gościa jest super tak jak jest - w takim pieprzonym zawieszeniu; ni razem, ni osobno. Dziewcżę zaskoczone kompletnie. Zupełnie inaczej pojmuje związek dwojga, kochających się osób. Ona pojmuje jak dorosły, odpowiedzialny człowiek, sprawy, chociaż jest metrykalnie młodsza od niego - gówniarza egoisty, który jeszcze, pomimo wieku dorosłego, nie wylazł spod maminej spódnicy. Gówno warta taka miłość, która nie pragnie szczęścia drugiej strony a tylko swoje własne zachcianki zaspokaja. Biada temu światu, który wspiera się na egoistycznych, nieodpowiedzialnych, wygodnych, leniwych, niesamodzielnych, sfrustrowanych, zdołowanych, materialistycznych konformistach (dot. zarówno kobiet jak i mężczyzn). Ideały moralne, odpowiedzialność, bezwarunkowa miłość, kompromis, poświęcenie poszły precz do lamusa. To już nie jest cool, to staroświeckie.
Cóż ma począć dziewczę, ryczy i cierpi ponownie. Po co, żeś (chjuju) motał w móżdżku i serduchu dziewczęcia ponownie. Jaki miałeś motyw, jaki cel? Tak nie wolno bawić się uczuciami !!!. Biada ci (gnido) jeśli kiedyś zechcesz znowu coś motać - wytrybuję, wypatroszę ci krocze w czasie snu i obudzisz się bez zabawki.
Weź się utop gościu w tej wódce, którą podobno teraz pijesz.
Kolejny raz się przekonałam, że ten podgatunek ma jakiś defekt, żal mi ich.
Wesele
Apropos...
rozrzedzania krwi przez jakieś tam zastrzyki. Dzisiaj miałam stanąć na komisji i wodę lać. No i wzięłam Romcię by mi pomogła lecz Pani doktor wyprosiła Panią prezes. Jednak po krótkim i nie obfitującym w zbyt wiele faktów wywiadzie ze mną, Pani doktor poprosiła Romcię o podanie dodatkowych, istotnych dla sprawy informacji. I cool, znaczy super. Mam to kurde już za sobą - tylko proszę drugą i dożywotnią okej?!. W poniedziałek odbiór. Romcia miała pierogi, więc poprosiła nas byśmy pomogli Jej zjeść, a ponieważ miała nogę w łupkach, to litość nas ogarnęła nad tą Romcią w łupkach a z mojej strony wdzięczność dodatkowa, że pomogła mi u Pani doktor. Zawieźliśmy Romcię do domciu z tymi pierogami i wpakowaliśmy się do Niej. Patelnia, talerze, sztućce, winko - zasiedliśmy do stołu. Trochę wspominków z Sarbinowa a potem oddałysmy pilota w ręce Pana Ryslera - bo meczyk a my (Romcia i ja) pogaduchy, filmiki z wyjazdów i zdjęcia i winko, bo otwarte przecie i wietrzeje. No trafił się filmik o Madzi. Madziu!!! RIP, Kochana czy ja Ci to kiedys mówiłam Jak bardzo Ciebie lubiłam? Chyba mi Danusia (cerber jeden) nie pozwoliła. Cudny filmik o Tobie przypomniał dziewczynę z grymasem na twarzy (czy wiedzieli, że ten grymas był wywołany nieustajacym bólem?) szalenie pogodną z poczuciem humoru cholernie mi odpowiadajacym, Ty mnie potrafiłaś rozśmieszyć, cokolwiek powiedziałas. Madziu, mam nadzieję, że już Ciebie tak bardzo nie boli. Filmik, zdjęcia, wqspominki, ploteczki i trach.... kurde dno w butelce - znak, że impreza się kończy. Pierwsza połowa Portugalia-Hiszpania też. Trzeba się szybciutko (wykluczone po 4 lampkach) zebrać, by zdążyć do domciu na drugą połowę. Jednal wracając do tytułowej kwestii - Romcia, Ty już sobie żadnych zastrzyków rozrzedzających krew nie rób, bo Ty już masz wystarczająco rozrzedzoną krew :D . Ja też - Mr Rysler mysiał ściszyć radio w samochodzie, bo nadawałam jak w starych dobrych czasach Radio Luxemburg! Miłego wszystkim zyczę :)