osypać się popiołem
ziemię sprószyć bytem
i brzegiem duszy jak kroplą
po źdźbłach trawy
ulewać swoje życie
osypać się popiołem
ziemię sprószyć bytem
i brzegiem duszy jak kroplą
po źdźbłach trawy
ulewać swoje życie
Nie próbuj zanucić
Pieśni mej duszy
I nie patrz pożądliwie w me oczy
Ta chwila jest chwilą i niczym więcej
- Przeminie i noc minie
I my się miniemy w drodze
Głowę otoczyć umarłym
dłonie nurzać i nurzać
w duszach przycichłych
a usta ich wabić słowem
niepojętym
na wskroś przesyceni wiatrem
przemodleni omdleniami
przybywają dokąd i skąd
dla kogo - z dali
Więc głowę otaczam umarłym
a dłonie nurzam i nurzam
w przecichości duszy
i słowem ich usta wabię
by płynąć zgęstniałym powietrzem
Irracjonalne jest to wszystko
Wszystko - wszystko
A ludzie brną
Uparcie
Umarli na zawsze?
Możliwe....
A wszystko jak było tak trwa
W irracjonalnym bycie
Wszystko - wszystko
I nawet gdy grunt jak niebo
A niebo znika
Ludzie brną
Uparcie
Umarli na zawsze?
Możliwe....
Jestem pełna lęków
Jestem odbiciem strachu
Studnią w której rodzą się demony
Stoję na wietrze
Oplata mnie ludzki wzrok
pełen wzgardy - słyszę ich szyderstwa
Kurczowo zaciskam powieki
Wyciągam ramiona
Chcę obronić sie przed ludzkim jadem
I zachować odłamek siebie
Fragment swej pierwotnej natury...