"...Rosła na skraju lasu – sosna
ani smutna ani radosna.
Ot, drzewo zwykłe.
Przywykłe
do wiatru, do słońca, do deszczu…
Aż objął ją chłopiec, silnym ramieniem…
Przeczuł
w sośnie - dziewczęce tchnienie.
Zakochał się miłością żarliwą.
Całował gorąco, czule głaskał - dłonią.
I co się stało? Obok siebie stoją
- dwa drzewa.
Czy widział ktoś, takie dziwo?
Jedno drugiemu, pieśń miłosną śpiewa.
Chłopiec, liście wypuścił w niebo niebieskie,
w ziemię czarną - wraził korzenie.
Sosną smukłą… ja jestem…
A chłopcem, kto? Ja wiem…" :)*