dornike777

 
registro: 01-03-2007
Dusza owinięta w ciało.......
Pontos13mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 187
Último jogo

O flirtowaniu słów kilka

Czytałam tu na blogach notki o miłości (na różne sposoby odmienianej), ale i takie o flircie mówiące. Nie wydaje się wam, że flirt jest w jakiś sposób "powiązany" z narodowością? Chyba nadal funkcjonuje ta opinia, iż Francuzi opanowali sztukę flirtu do perfekcji, uzasadniając to ich narodową mentalnością.

Gdy flirtuje Niemiec lub Polak, to robi to tak, jakby programował komputer lub inwestował w akcje na giełdzie - najważniejszy jest dla niego cel. Gdy mu się nie uda osiągnąć celu, jest rozgoryczony i obrażony jak chłopiec, którego zawstydzono przed całą klasą. Francuzi flirtują inaczej... gdy upatrzona kobieta za trzecim razem mówi nie, to próbują po raz czwarty. Po prostu! Celem jest sam flirt, a nie to, co ma z niego wynikać.

Niemcy lub Polacy zainteresowani są jedynie premierowym przedstawieniem, natomiast Francuzi w trakcie każdego (nawet ostatniego) przedstawienia grają tak, jakby to była premiera... poza tym dla nich, żadne przedstawienie nie jest ostatnie. Hołdują oni bowiem założeniu, że mężczyzna powinien zdobywać kobietę, ale nigdy nie powinien jej zdobyć. Gdy zdobędzie, to znaczy, że czas skończyć spektakl... to już nie flirt. Chyba, że przez ten czas stracił dla niej rozum.

A ponoć zdolność do utraty rozumu, także jest powiązana w przedziwny sposób z cechami narodowymi. Niemiec na przykład o wiele częściej traci rozum dla swojego mercedesa niż dla swojej kobiety. Ale wracając do tematu flirtu... we Francji flirt należy do tradycji, której  z wielkim zapałem oddają się mężczyźni. To, czy mężczyzna ma żonę, narzeczoną lub stałą partnerkę, nie gra przy tym żadnej roli... bo flirt - sam w sobie - jest kreatywny. Mężczyzna ma okazję pokazać, co potrafi i co posiada : urok, gest, smak, fantazję i (a dlaczego nie?) pieniądze.

Francuz uwodząc kobietę, jest w odróżnieniu np. od Niemca bardzo szczodry. W takim przypadku najmniejsze znaczenie ma wygląd (cherlawa postura czy odstające uszy)... bo oprócz czaru działają jeszcze feromony... A wiadomo, że afrodyzyjnie na kobiety działa zapach.... piżma, który "noszą na sobie" mężczyźni. Moralność w kontekście flirtu nie interesuje zbytnio Francuzów, bo jak mawiała Edith Piaf : "Żyć moralnie to tak jakby żyć życiem, które nie sprawia żadnej radości."

Flirt jest dla kobiet "przyprawą życia", którą chętnie dodają do często mdłej zupy swojej codzienności. Taki francuski flirtujący mężczyzna nie jest alpinistą i nie zależy mu tak naprawdę na "szczytowaniu"... dla niego droga jest celem. Dokładnie tak jak dla kobiety... i to niekoniecznie z Francji :))