Ostatnio mój znajomy powiedział, że w życiu to jest dokładnie jak w grze w piłkę nożną. Gramy po przeciwnych stronach, każdy chce strzelić gola przeciwnikowi, broni swojego terytorium a wszystko to z zastosowaniem odpowiednich reguł, bo jak nie, to żółta albo czerwona kartka. Czy wy też tak uważacie? Życie polega na rywalizowaniu ze sobą i strzelaniu sobie goli?
Może to moje życzenie, ale ja mam inne skojarzenie, tzn. bardziej jest to moje chcenie niż ocena rzeczywistości. Życie, to taniec. Chodzi o to, żeby zgrać się doskonale, jedno prowadzi, drugie podąża za nim i nie depczemy sobie po palcach. Fajnie, jak mężczyzna prowadzi swoim silnym ramieniem kobietę, sunącą razem z nim krok w krok. Podtrzyma, gdy ona się zachwieje, gdy zgubi rytm. (mam wrażenie, że coraz częściej kobiety prowadzą w tym tańcu). Czasem oddalają się od siebie ale tylko po to, by zaraz wrócić, spleść dłonie, przytulić się. Czasem tańczymy w rytm rock'n drolla, czasem walca, swingowy, nastrojowy rytm a czasem tango. Al Pacino powiedział, że w tangu mozna się mylić, to nie jest życie. A ileż to razy mylimy się w życiu? Więc dajmy sobie prawo do pomyłek ale wyciagajmy z nich jakąś naukę. Więc "... jeśli się pomylisz, tańczysz dalej" dokładnie jak w życiu.
https://www.youtube.com/watch?v=J-sQCM_v4EA