Mam w sobie lenia. I nie narzekam.
Aż się odezwie, cierpliwie czekam.
Gdy inni w stresie gonią do pracy,
mój leń mnie uczy – „Można inaczej”.
Mam w sobie lenia i dbam o niego.
Poznaję urok czasu wolnego:
nie zrobię więcej, niżeli muszę,
a potem z leniem na spacer ruszę.
Mam w sobie lenia. Nawet go cenię.
Bywa wymowne jego milczenie,
kiedy po pracy wygodne łoże
zaprasza „Spocznij przy telewizorze”.
Mam w sobie lenia. I wy go macie,
ale za głośno przy nim gadacie,
nie pozwalacie dojść mu do słowa,
a potem skargi, że boli głowa.
Tacy zmęczeni, przepracowani,
czasu nie macie już ani-ani.
Ciągle gonicie – zdobyć coś jeszcze!
A ja nie muszę, ja lenia pieszczę.
Jak w pędzie dostrzec, że świat się zmienia?
Może nie jest źle mieć w sobie lenia? ))
......A... Ty jak myślisz?.