Rozkoszna dziewczynka, która stała się kobietą
Gonię za jej cieniem, tak jak goni się peleton
Maluję po ścianach, uśmiechu Twych skrawki
Wspomnienie imienia, przechodzą mnie ciarki
Popatrz na mnie skarbie, co się z nami dzieje
Wczoraj jeszcze kimś, dziś chwytamy sumienie
Nasz świat moknie, w oknach bez szyby
Brakujące elementy, tryby bez maszyny
Jeszcze jeden uśmiech, skradnę Ci sekundę
Jak bokserska walka , choćby przetrwać rundę
Ona w ciszy kocha, choć to mocno w głębi skrywa
Smutnej twarzy wyraz, serce złość rozrywa
Dłoni zimnej tętno, telefonu szmeru szuka
Boi się otwarcie, uczuć zawierucha
Zamiast witaj kochanie, woli przesłać buziaka
Co się z nią stała, nigdy już nie będzie taka
Gdzieś na fali rozrachunków, zatrzymali ją na moment
Ona nie wierzyła, bała się odwrócić głowę
Jeden krzyk cierpienia, usiadła pod drzewem
Wyryła serduszko, przelewając oczy gniewem
Nie znam zakończenia, może też i nie chcę
Serce wciąż dla serca, jesteś mym powietrzem
okradnij me usta z ciszy... serce z miłości... oczy z tęsknoty... noc z pustki... pozostawiając tylko odcisk swej obecności
niekochany
lid geworden:
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"
pandemonium
https://www.youtube.com/watch?v=_uUvEBJZ4i8
"Szpitalna sala co pamięta nie jedną śmierć
Ona pochylona przytula się.
Przy nim skulona chce mu tyle powiedzieć.
Ale śpiączka od dwóch lat zabija nadzieje.
Czeka przez te lata, chodź rodzina naciskała:
"Ułóż sobie życie z kimś, nie poradzisz sobie sama"
Nie słuchała ich, no bo kocha go nad życie.
"Zapalcie iskrę wiary, a nie zapalacie znicze!"
"Szpitalna sala co pamięta nie jedną śmierć
Ona pochylona przytula się.
Przy nim skulona chce mu tyle powiedzieć.
Ale śpiączka od dwóch lat zabija nadzieje.
Czeka przez te lata, chodź rodzina naciskała:
"Ułóż sobie życie z kimś, nie poradzisz sobie sama"
Nie słuchała ich, no bo kocha go nad życie.
"Zapalcie iskrę wiary, a nie zapalacie znicze!"
umierając w ramionach nadziei budzimy świadomość
poranne frykasy
oddech
- na szyi muśnięciem zostawiam
plądrując języczkiem miejsca erogenne
porannym głodem wzbudzone
szept
- do Twych uszu niosę
oplatając Twej wyobraźni magię
drżenie powiek wywołując
dotyk
- na Twych piersiach rozpalam
ognisk niebezpieczne rewiry
dekorując Twe ciało kroplami pragnień
zapach
- pieszczoty szczyty
rozsiane po całym mieszkaniu
w spotkaniu bezgranicznej pasji
dążenie
- na zegarze maluję
zaciskając mocniej powieki
marzę byś w tej chwili tu była...
"rozkosz oczu jest tylko opłatkiem na języku stapianym"(n)k
- na szyi muśnięciem zostawiam
plądrując języczkiem miejsca erogenne
porannym głodem wzbudzone
szept
- do Twych uszu niosę
oplatając Twej wyobraźni magię
drżenie powiek wywołując
dotyk
- na Twych piersiach rozpalam
ognisk niebezpieczne rewiry
dekorując Twe ciało kroplami pragnień
zapach
- pieszczoty szczyty
rozsiane po całym mieszkaniu
w spotkaniu bezgranicznej pasji
dążenie
- na zegarze maluję
zaciskając mocniej powieki
marzę byś w tej chwili tu była...
"rozkosz oczu jest tylko opłatkiem na języku stapianym"(n)k
(nie)zakochanie
Kiedy serce otworzyłem,jakaś pustka wdarła się
Zapach włosów, czerwień ust,dziś zapomnieć bardzo chcę
Chciałem kochać nieustannie, ręce tulić chciały wciąż
W swym szaleństwie zagubiony, matko moja powiedź mnie
Krzycząc ciągle jak w hipnozie, jak narkoman wizję swą
Budowałem naszą przestrzeń, w której brakowało rąk
Oczy skrzyły się nadzieją, usta wiły drogi cierń
Chciałem Ciebie zaczarować, lecz Twój oddech chłodny jest
Tak jak gwiazdy gdzieś na niebie, moje myśli błyszczą wciąż
Wiarą siła, wiarą wolność, wiarą zaplecenie rąk
Kiedy spotkasz mnie ukradkiem, a emocje spadną w dół
Wiedz że mi nie było lepiej, kiedy roztaczałaś krąg
"kochaj i niszcz... każdy oddech w którym zwątpienie wzięło górę...."
Zapach włosów, czerwień ust,dziś zapomnieć bardzo chcę
Chciałem kochać nieustannie, ręce tulić chciały wciąż
W swym szaleństwie zagubiony, matko moja powiedź mnie
Krzycząc ciągle jak w hipnozie, jak narkoman wizję swą
Budowałem naszą przestrzeń, w której brakowało rąk
Oczy skrzyły się nadzieją, usta wiły drogi cierń
Chciałem Ciebie zaczarować, lecz Twój oddech chłodny jest
Tak jak gwiazdy gdzieś na niebie, moje myśli błyszczą wciąż
Wiarą siła, wiarą wolność, wiarą zaplecenie rąk
Kiedy spotkasz mnie ukradkiem, a emocje spadną w dół
Wiedz że mi nie było lepiej, kiedy roztaczałaś krąg
"kochaj i niszcz... każdy oddech w którym zwątpienie wzięło górę...."
arytmia
spod powiek zamokniętych
oczu zwierciadeł ukrytych
koloniami roztaczam tęsknotę
w Twej dłoni ściśniętą
barykadą usta kipią
przelewając czarę odległości
wielbiąc każdą milisekundę
u Twego boku zastygłą
lat nie przeliczę
uczuć nie narysuję
jak bardzo chciałbym
w Twym blasku choć zgasnąć
prostota wypowiedzi polega na rytmie serca w każdy fragmencik włożonego
oczu zwierciadeł ukrytych
koloniami roztaczam tęsknotę
w Twej dłoni ściśniętą
barykadą usta kipią
przelewając czarę odległości
wielbiąc każdą milisekundę
u Twego boku zastygłą
lat nie przeliczę
uczuć nie narysuję
jak bardzo chciałbym
w Twym blasku choć zgasnąć
prostota wypowiedzi polega na rytmie serca w każdy fragmencik włożonego