Na skromnej laweczce usiadla obok
Postac skulona w groteske
Siwe wlosy do ramion rozwiane
Rece grajace smutne wibrato
Twarz sucha, usiana pajeczyna
Czolo zaorane myslami
A pod nim niczym jaskinie
Oczy z metnymi zrenicami
Szare spojrzenie w okular ubrane
Cala w plaszczu w laty zdobionym
Westchnela raz .. i trzeci, piaty.
Podniosla glowe kolyszac,
Spojrzala na moja dusze
I bez slow poczela pytac.
Nie rozumiem tych slow
To nie pytania lecz dal.
- Jak Ci na imie i o co pytasz? -
- Madrosc - odrzekla - i nie pytam. -
- Niechce cie, jeszcze nie teraz. -
- Jestem na twoje wolanie. -
- Nie umiem cie sluchac. –
- Nie sluchaj i nie czuj .–
- Wiec poco tu przyszlas. –
- Bys nie zapomnial kim jestes,
Wiec chcesz bym odeszla? –
- Tak i nie, to juz za pozno. –
- Jeszcze nie skonczona twoja droga .-
- Tak, wiem, jeszcze nie ,
Czy , mam nadzieje ze kiedys...? –
- Tylko ty to wiesz, moj szary smoku –
- Wiem , tak wiem, mam nadzieje,
Odejdz teraz i wroc po moj czas. –
- Czas? Wroce po spowiedz,
A teraz bedziesz taki jak ja,
Pa.-