No bo widzi pan, proszę pana,
Jestem głupia, ale nie aż tak.
Ja wiele wiem, bom obeznana
Uważam, że mam gust, jak i smak.
Co mi pan szepce wprost do ucha?
Że nieszczęśliwy, że przybity?
Żona nie rozumie, nie słucha?
Bo panu to trzeba fest-kobity.
Ja proszę pana przeszłam wiele.
Sporo wyjawić jestem w stanie.
Och, po cóż zresztą ceregiele?
Odpowiem na każde pytanie.
Owszem, męża miałam, nawet dwóch.
Również narzeczonych kilku też…
Ach jeden z nich, to wielki był zuch!
Śmiałam się przy nim do samych łez.
Ale to pana nie obchodzi.
Pan szuka swojej bratniej duszy.
A skąd pan jest? Aż z samej Łodzi?
Źle się pan czuje? A może suszy?
Pan zdaje się trochę ze mnie kpi.
A ja nie głupia lecz nieśmiała.
Wiem nawet jak po francusku „drzwi”
No jak? Akurat... zapomniałam.
Ale ja choć serduszkiem patrzę
To wiem co taki pan se życzy.
Ja zaraz panu wytłumaczę:
Pan chce się zerwać ze żony smyczy.
Pragnie się urwać na kilka chwil
Na wieczór lub na godzin parę
Przez okamgnienie jak „szybki Bill”
Cwałować w dal na swym hardware.
Jakub? Niczym typ od drabiny?
To ci Jakubie szczerze powiem.
Już gawędzimy ze trzy godziny.
A ponoć dom cały masz na głowie.
Głupia i naiwna jestem? Masz…
Lecz nie zaprzeczy pan, Jakubie
Że rankiem wyznasz żonie w twarz:
„Wczoraj to był… film na You Tubie”.