nicola555

 
belépett: 2008.08.05
Chce nieść Twoje usta,chcę widzieć Twe oczy,chcę czuć Twoje serce i dotykać włosy,chcę trzymać Twą rękę i iść aż do słońca...
Pontok187több
Következő szint: 
Szükséges pontok: 13
Legutóbbi játék

Ot taki dzień


Dziś od rana dzień w szarość ubrany
Obudził wspomnienia
Twarze ,twarze są jak cienie
Snują się rozległymi mgłami
A najbardziej ta jedyna twarz 
Na świecie mojej mamy
Ten Jej uśmiech wiary mi dodaje
Cichy szept też słyszę
Pokonamy...
Chociaż świat jak dżungla poplątany
A i czas jak ostra brzytwa
Ciągle biegnie i nie stanie
Wiatr powiewem liście głaszcze
Kropla rosy niby łza lśni na twarzy
A mnie tylko jedno się marzy
Usiąść jak kiedyś na ławeczce 
Przed domem z kubkiem mleka ciepłego
I słuchać matuś głosu Twojego
Nigdy nie zapomnianego


Kolejna stacja


Pociąg życia pędzi jak 
Pendolino po szynach
To nic powiedz sobie
Na stacji nadzieja wyskocz
Nie wahaj się,nie trać wiary
Wyjdź ze swojej rozpaczy
Rozwiń skrzydła i leć
Świat nadal ciekawy jest
Nieraz trzeba od smutków odejść
Popatrzeć na ludzi
Dotknąć cudu istnienia
I żyć...
Popatrzę na znajomych
Kwiaty, rośliny
Mimo różnych zawirowań
Swiat przyjazny dla nich jest
Czemu ja wiecznie z nim walczę?
Czy jak Jonasza Panie chcesz
Doświadczać mnie?
Nadążyć za ludźmi,ich myślami
Starać zrozumieć ich się 
Czy mam wysiąść z tej małej łupinki 
Ludzkiego ocenau i płynąć dalej
Czy też...
Poddać się bo samej wiadomo jest źle 


Barw paleta


Piękny świecie
Jesieni barwami obrazy malujesz
Parki ,lasy i aleje też 
Prześcigają się w ubiorze
Krople rosy jak diamenty 
Błyszczą w trawie 
Zorze płomienne horyzonty oświetlają
Siwe mgły ścielą się po bezdrożach
Stada ptactwa już gotowe do odlotu
Coraz ciszej jest na dworze
A przy płocie stoi malwa przemarznięta
Jeszcze wczoraj taka dumna, uśmiechnięta
Dziś otwiera drzwi na oścież dla jesieni
I choć obraz ziemi szybko zmieni 
Czeka pewnie na oklaski 
Bo nie długo przyjdzie zima 
I na biało pomaluje
Lasy, sady i rozległe pola


Dwa światy


Jeden pełen emocji wrażeń ,kłopotów 
Z uśmiechami i troskami
Zapędzony , z czasem który goni
Porami roku ,niedzielami 
I zwykłymi dniami
Jesteśmy jak mała śrubka w maszynie świata
Praca,praca,praca...
Co dzień przekręcamy kolejna kartkę 
Z życia naszego
Nie wiedząc co przyniesie
Sukcesy i porażki
I ten drugi świat
Tu nikt się nie śpieszy 
I łez nie ma już
Sukcesy nie cieszą 
A porażki nie ważna są
Cisza cmentarnych bram
Wiatr cicho zaszeleści 
Jakimś drzewem gdzieś ukrytym
Zapomnianym,a może z zagubionego 
Ziarenka wyrosłym
Wieczny spokój i wspomnienia 
Siedzę na ławce wsłuchana w ciszę 
Która mnie głaszcze jak matka
Miłosna ręką i myślę
Jak to będzie kto przysiądzie
Kiedy już mnie nie będzie
Kiedy otulona w ciszę zmęczona wiecznie
Pędzącym tamtym światem 
Przyjdę tu na wieczny wypoczynek?


Tak wiele


Tak wiele słów nie wypowiedzianych
Tak wiele myśli nie odkrywanych
Patrzę na niebo ciemnymi chmurami zakryte
Krople deszczu spadają na twarz
Czy to słonko płacze bo tęskni
Czy też chmury bo nie widzą słonka
Ciekawe pytanie...
Co mi dałeś o Boże ,marnemu człowiekowi
Puch marny i wirowanie myśli w głowie
Karuzela życie od dnia narodzin 
Kręcić się zaczęła...
Mocno trzymać się trzeba by nie 
Wpaść w tryby dnia codziennego 
By nie zapomnieć się śmiać i płakać też 
By nie zapomnieć że człowiekiem się jest