beauti_46

 
belépett: 2006.07.13
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA
Pontok181több
Következő szint: 
Szükséges pontok: 19
Legutóbbi játék
Yatzy

Yatzy

Yatzy
49 perc

Urodziny

Jakie to miłe kiedy pamięta o Tobie tak wiele osób (i to tych, które coś dla Ciebie znaczą - nie tylko rodzina ale przyjaciele i znajomi). Zazwyczaj milczą zaganiani w swoich codziennych sprawach ale nadchodzi ten dzień i wszyscy piszą, dzwonią - pamiętają. Naprawdę się dzisiaj wzruszyłam. Czy ja się już starzeję?!!! Nieeee :-) Kochani!!! Dzięki jeszcze raz za... to że jestem gdzieś tam w zakamarkach waszej pamięci. :* :* 

https://www.youtube.com/watch?v=bGzHl0u9EsI


odwiedziny rodziny

odwiedziny rodziny - jak zwykle, niezwykle miłe i serdeczne. Mira zadowolona z wizyty u Asi (my goodmoodmaker :)). Prosi o jeszcze (more more more - śpiewała kiedyś Donna Summer). Kolejny punkt programu, który przygotowałam na ten czas to teatr Och i 'Mayday' - typowa komedia pomyłek.https://www.youtube.com/watch?v=RcohbkQZdXs Stara wiara: Barciś i Friedman ale i nowe pokolenie: wspaniały, nieutrudzony (w tym upale) Rafał Rutkowski stworzyli świetną, dynamiczną, wariacką komedię. Trochę za bardzo 'rozdarte' były panie: M.Seweryn (z wiecznym grymasem "wiedźmy") oraz M.Fronczek (dużo przyjemniejsza w odbiorze). Czemu ja się nie zdziwiłam, gdy na koniec już kompletnie zagmatwanej fabuły - po wyznaniu prawdy i tylko prawdy przez głównego bohatera i tak nikt mu nie uwierzył. Trochę się zdziwiłam jak publiczność nagrodziła aktorów owacjami na stojąco, ciut chyba na wyrost - to nie było aż takie arcydzieło!!! Jednak nagrodziłabym ich brawami za dynamikę i temperament jaki bił ze sceny przez całe 140 minut spektaklu pomimo upału (28 st.C). Najważniejsze jest dla mnie też to, że moim gościom sztuka się podobała. I o to chodziło właściwie. Właśnie pojechali do Kazimierza oglądać filmy. Ale jeszcze do mnie wrócą :)


I o co, kurde, wam chodzi...

 

I znów wzgardzone, odtrącone uczucie młodzieńcze, szczere, autentyczne, bo dziewczę młode nie nauczone jeszcze tych subtelnych gierek, tego oszukiwania dla osiągnięcia celu. A było kiedyś fajnie, cudownie, dziewczę pokochało chłopca (gościo nieco starszy od niej, no jakby na ten fakt nie spojrzeć to raczej prawidłowo). Jednak gościu powiedział w którymśtam momencie: to koniec. Bolało jak cholera, dziewczę płakało, rozpaczało, ale w końcu pogodziło się z okrutnym losem. I wtedy znowu zjawia się gościu. Kaja się, przymila, przeprasza, tłumaczy swój BŁĄD. Trzeba przyznać, że potrafi przekonać dziewczynę, jego inteligencja, urok osobisty (boć jakiś tam posiada - ona się w nim przecież zakochała), częste kontakty na fejsie i skajpie, doskonała znajomość osobowości i psychiki dziewczęcia, czarowanie, lanie litrami miodu -  burzą ostatecznie mury, grodzące dostęp do serducha dziewczyny. Znowu jest cudownie, śmieją się, ro-zmawiają, ro-mansują : ona kwitnie, ona jest szczęśliwa, rozkwita całą swoją uroczą kobiecością (tak faceci potrafią to właśnie wydobyć z kobiety, jeśli tylko chcą). Dzieli ich spory dystans (geograficzny) ale współczesna technika drwi sobie z niego. W końcu ona jedzie do niego. To są cudowne dni spędzone w egzotycznej scenerii; dla niej znajomej, bo tam studiowała, tam wielokrotnie spędzała wolny czas i wakacje. Dziewczyna jest mobilna i nie jest to żaden problem. Jednak w którymś momencie ona zadaje pytanie o ICH WSPÓLNE ŻYCIE. Ich? - gościu, jakby się obudził z kolejnego pijackiego letargu. WSPÓLNE? - nieee. Dla gościa jest super tak jak jest - w takim pieprzonym zawieszeniu; ni razem, ni osobno. Dziewcżę zaskoczone kompletnie. Zupełnie inaczej pojmuje związek dwojga, kochających się osób. Ona pojmuje jak dorosły, odpowiedzialny człowiek, sprawy, chociaż jest metrykalnie młodsza od niego - gówniarza egoisty, który jeszcze, pomimo wieku dorosłego, nie wylazł spod maminej spódnicy. Gówno warta taka miłość, która nie pragnie szczęścia drugiej strony a tylko swoje własne zachcianki zaspokaja. Biada temu światu, który wspiera się na egoistycznych, nieodpowiedzialnych, wygodnych, leniwych, niesamodzielnych, sfrustrowanych, zdołowanych, materialistycznych konformistach (dot. zarówno kobiet jak i mężczyzn). Ideały moralne, odpowiedzialność, bezwarunkowa miłość, kompromis, poświęcenie poszły precz do lamusa. To już nie jest cool, to staroświeckie.


Cóż ma począć dziewczę, ryczy i cierpi ponownie. Po co, żeś (chjuju) motał w móżdżku i serduchu dziewczęcia ponownie. Jaki miałeś motyw, jaki cel? Tak nie wolno bawić się uczuciami !!!. Biada ci (gnido) jeśli kiedyś zechcesz znowu coś motać - wytrybuję, wypatroszę ci krocze w czasie snu i obudzisz się bez zabawki.


Weź się utop gościu w tej wódce, którą podobno teraz pijesz. 
Kolejny raz się przekonałam, że ten podgatunek ma jakiś defekt, żal mi ich.



coś na ochłodę

Dla wszystkich zmęczonych upałem :)))))


Wesele

Właśnie wróciłam z poprawin po wczorajszych szaleństwach weselnych. Otrzymaliśmy od kurii dyspensę na zabawę i mięsko w piątek i hulaj duszo słowiańska! Bawiłam się świetnie (boć po to tam poszłam)choć to było dość trudne zadanie - dominowało dyskopolo: 'szalona', 'żono moja'https://www.youtube.com/watch?v=5I51Ii1WVbY czy 'mydełko FA'. Ale dzisiaj gościu jakiśtam wyszukał ATB 'could You belive" i wierzcie mi, cały parkiet był mój (bo większość była taka wczorajsza ). https://www.youtube.com/watch?v=3IZyCeIJcmUMiałam w nosie, że się na mnie gapią - Could You believe? możesz uwierzyć - szalałam, a to takie niemieckie dyskopolo hehehehe :D To wcale nie było rodzinne wesele, to była córka sąsiadki ale było serdecznie i miło i poznałam symaptycznych ludzi a jedzonko (nasze polskie) wyśmienite, żadne slimaki czy frutti di mare abo sushi. Pychotka. Z konkursów, które nastąpiły po oczepinach najbardziej podobał mi się konkurs taneczny męskich par na różne rytmy: Darek i jeszcze jeden smyk znokautowali wszystkich - ich wersja tanga oraz 'je t'aime powaliła i doprowadziła do turlania się ze śmiechu. Oczywiscie zwyciężyli i dostali nagrodę (kask z przytwierdzonymi do niego puszkami piwa oraz rureczkami do bezpośredniej konsumpcji tegoż). Po tej imprezce i po poprawinach wyciągnęłam takie oto wnioski:  - potrafimy się bawić (zwłaszcza młodzi 20-40)  - starsi (pow. 40) obrastaja w tłuszczyk i jak stare dziadki siedzo, jedzo, pijo i się gapio i doopy i brzuchi im rosno - i takie potworki się robio  - ale są wyjątki (w grupie pow.40) i błagam i proszę o więcej wyjątków!!!! tańczących ATB - luzik!