Nikolt

belépett: 2005.12.10
Łaskotki - czynność która śmieszy i wkurza jednocześnie.
Pontok135több
A következő szint megőrzéséhez: 
Szükséges pontok: 65
Legutóbbi játék

Akademik

Te zdarzenia nie miały miejsca w realnym życiu.

Był to okres w którym studenci przygotowywali się do zaliczeń semestralnych, nie pamiętam dokładnie dni ale prawdopodobnie był to czerwiec. Sesja się skończyła i zostały jedynie zaliczenia kolokwiów i egzaminów. Dziś była sobota, większość akademika była pusta, było wczesne popołudnie. W budynku, na drugim piętrze w mieszkaniu na samym rogu, przy wyjściu znajdowało się pięć osób. Byli to studenci drugiego roku, którzy postanowili się pouczyć wspólnie do poniedziałkowego egzaminu. Wcześniej też tak robili, dzięki temu zawsze udawało im się zaliczyć. W pokoju było trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Z czego jedna stanowiła parę która poznała się na pierwszym roku studiów, a pozostali uczęszczali na ten sam kierunek. Po jakimś czasie, wszyscy mieli wypite po jednym piwku i byli trochę zmęczeni. Zabrakło alkoholu i para postanowiła, że jest piękny słoneczny dzień to pójdą sobie coś dokupić. Gdy opuścili pokój pozostałe osoby zajęły się czymś innym, jeden z kolegów siedział nadal przy stole wyją telefon i zaczął coś robić, drugi postanowił położyć się na łóżku obok, dłuższy bok był przy ścianie a naprzeciwko stał stół i krzesło, postanowił wziąć poduszkę, położyć się na środku a nogi położyć na krzesło. Koleżanka siedziała dalej przy stole, przez chwilę panowała cisza, z nudów koleżanka stopą przesunęła krzesło na którym znajdowały się nogi kolegi, obydwoje się uśmiechnęli, a kolega poprawił krzesło, gdy to zrobił koleżanka ponowiła próbę.

- Co robisz wariatko? Spytał

- Nic, siedzę sobie i patrzę.

Kolega ponownie poprawił krzesło. Koleżanka postanowiła przysunąć się z krzesłem do rogu łóżka i położyła swoje nogi na jego. Drugi kolega cały czas był zajęty telefonem.

- Co się dzieje Kasia? Powiedział do koleżanki.

- A co ma się dziać?

Stykali się tak chwilę, następnie Kasia zaczęła wiercić się nogami, tzn. zakładała jedną nogę na drugą. Chłopak złapał ją za kostki i grzecznie zdjął jej nogi z siebie.

- No co ty robisz? Spytała z uśmiechem.

- Uwalniam się od ciebie.

Niestety to nic nie pomogło, koleżanka nadal uporczywie zakładała swoje nogi na niego, a następnie się wierciła. Chłopak zaczął rozmowę:

- Jesteś namolna.

- No i co mi zrobisz?

Dziewczyna siedziała do niego lewym bokiem, złapał ją za kostkę i przysuną do swojego brzucha tak że podjechała z całym krzesłem, powoli zaczął rozwiązywać jej buta.

- Co robisz? Spytała z uśmiechem.

- Zdejmuję ci buta a co?

- Dlaczego?

- Chcę wiedzieć jaki nosisz rozmiar?

- Nie zdejmuj, noszę 39, odparła z uśmiechem, a w tym czasie kolega zdjął jej buta i odpowiedział zaglądając do środka.

- Tym razem mówisz prawdę. Zostawił jej stopę w spokoju.

- Ja zawsze mówię prawdę. Następnie położyła na jego brzuch drugą nogę i powiedziała:

- Jest gorąco ściągnij mi drugiego i sprawdź czy tamten ma podobny rozmiar.

Chłopak zrobił jak powiedziała, a następnie wstał, położył jej buty przed wyjściem, przysuną ją do stołu i wrócił na łóżko. Dziewczyna wstała, podeszła do są sąsiedniego łóżka wzięła poduszkę i rzuciła w chłopaka który leżał.

- Co jest?

- A co ma być? Z uśmiechem.

I tak zaczęli się rzucać chwilę, potem dziewczyna usiadła chłopakowi na brzuchu, tak bokiem aż ten jękną i powiedział:

- Przytyłaś?

- Wiesz co, jestem wysoka ale leciutka.

Zaczęła na nim podskakiwać, chłopak chwycił ją za brzuch i zaczął łaskotać po brzuch, nagle rozległ się krzyk i po chwili dziewczyna była już na podłodze z wielkim uśmiechem.

- Jesteś okropny, jak możesz mnie tak torturować!

Drugi kolega wstał, odłożył telefon, podszedł do koleżanki, złapał ją za ręce, położył nad jej głową ( krzesło które tam było zostało wsunięte pod stół wcześniej) i usiadł na jej rękach i odpowiedział:

- Skoro jesteś taka energiczna to upuścimy z ciebie trochę powietrza. Uśmiech.

- Nie! Mam okropne łaskotki i dobrze o tym wiecie.

Drugi chłopak, wstał z łóżka, usiadł jej na brzuchu i powiedział:

- Dlatego trzeba to wykorzystać. Miała na sobie białą koszulkę bez ramiączek z odsłoniętym brzuchem i białym stanikiem. Kolega który siedział na brzuchu zaczął łaskotać dziewczynę po bokach, rozległ się okropny wrzask, dziewczyna próbowała uwolnić swoje ręce ale nie dawała rady, wierciła się na boki. Po kilku chwilach pełnych wrzasków, krzyków i śmiechu próbowała nogami zrzucić oprawcę ale to nic nie dało, minęły może 2 minuty, było słychać już tylko śmiech ale ostatkiem sił zaczęła kopać chłopaka nogami po plecach, walnęła kilka razy była wysoka miała jakieś 175 cm wzrostu i miała normalną budowę ciała i przestał ją łaskotać. Wstał z niej a drugi kolega puścił jej ręce i z powrotem zajął miejsce przy stole i włączył telefon, pierwszy kolega wsuną krzesło, postawił tak że brzuch dziewczyny znajdował się pomiędzy jego nogami, wrócił do poprzednich zajęć. Dziewczynę chwilę leżała, była trochę zmęczona ale wesoła.

- Jesteście nienormalni, wiecie że mam okropne łaskotki i musicie je wykorzystywać przeciwko mnie.

- Chcieliśmy cię zmęczyć bo rozpiera cię energia i brak zajęcia. Zaczęli się śmiać.

- Ha! Ja jeszcze nie jestem zmęczona.

Dziewczyna przesunęła krzesło pod którym leżała, tak do kolan, podkurczyła kolana i z impetem je odkopnęła, oparcie krzesła było skierowane w stronę okna, nogi kolegi opadły na nią.

- Jeszcze jeden warn i cię zamęczymy. Śmiech.

- Możecie próbować, łatwo się nie dam!

Dziewczyna nadal leżała na podłodze, chłopak który siedział, na krześle wstał, odsuną łóżko od ściany które miał za plecami była to standardowa prycza która miała stalowe zakończenia boków, podszedł do szafki i wyjął z niej skurzane kajdanki i sznurki. Zaczął przygotowywać miejsce tortur. Chłopak lezący na łóżku, usiadł na jego rogu i powiedział do dziewczyny lezącej pod nim.

- Widzisz co dla ciebie szykujemy?

- Możecie sobie szykować nie dam się przywiązać. Śmiech. Zostaniecie znokautowani.

Łóżko zostało przygotowane, że dziewczyna którą zamierzali uwiązać przyjmie kształt litery Y tzn. nogi szeroko a ręce nad głowę.

Dziewczyna poderwała się, i podeszła do łóżka które stało po przeciwnej stronie, wzięła poduszkę i powiedziała:

- Jak się zbliżycie oberwiecie. Śmiech.

Chłopacy wzięli poduszki i zaczęli się wzajemnie okładać, po chwili jeden złapał ją za brzuszek i zaczął łaskotać, zawsze gdy jej się tak robi to zawsze kładzie się na ziemi. Złapali ją za ręce i zaczęli ciągnąć do łóżka, dziewczyna nic nie robiła dała się tam zaciągnąć. Kiedy próbowali ją położyć zaczęła walczyć, odkopywała chłopaka który walczył z jej nogami, po chwili złapał ją za kolana i jakoż udało sią ją wciągnąć ale gdy tylko ją puścił sturlała się na podłogę i zaczęła się śmiać. Chłopacy ponowili próbę, tym razem mniej kopała, chłopak który był przy nogach usiadł jej na brzuchu wziął jej ręce nad głowę a drugi wiązał, wtedy dziewczyna zaczęła atakować jego plecy nogami, chłopak nie mógł puścić jej rąk bo nie dało by się ich uwiązać, dziewczyna była jednak silna. Więc cofną się trochę do tyłu i włożył swoje stopy do zewnętrznej części ud dziewczyny, co wystarczyło do spokojnego związania jej dłoni. Gdy to zrobili, chłopak zszedł z niej.

- Wariaci! Odpowiedziała jak zbliżycie się do moich nóg to waz skopie. Śmiech. Z tej perspektywy sprawa była prosta, każdy z nich wziął jedną jej nogę na siebie. Próbowali je złapać od jej głowy, strasznie nimi machała ale po chwili kiedy już się trochę zmęczyła szybko usiedli tyłkami na jej kolanach, podsunęli kostki do krawędzi kajdanków i zaczęli wiązać. Wtedy odpuściła. Została związana.

- No no. Śmiech. To teraz mnie rozwiążcie.

- Wiesz, nigdy nie dałaś nam się połaskotać po stopach, zastanawiam się czemu?

- Nieeeee. Śmiech. Błagam tam mam okropne łaskotki, w ogóle najgorsze, gdy mnie ktoś tam łaskocze mam paniczny śmiech którego nie mogę powstrzymać.

- Wiesz, przetestujemy to.

- Śmiech. Nie! Zaczęła się wiercić ale chwilę, chłopacy usiedli na jej łydkach. Stopy wystawały trochę poza poręcz, postanowili, że na razie nie będą jej zdejmować skarpet. Zaczęli serfować po jej podeszwie palcami, wtedy dla odmiany nie było krzyków jak przy wcześniejszym łaskotaniu ale głośny i donośny śmiech, łóżko zaczęło skakać jak statek płynący po wzburzonym Bałtyku, zostawili jej luz na rękach więc zaczęła nimi ruszać w stronę głowy, chciała wyrwać się z kajdanek, ale to nic nie dawało, ruszała się na boki, ale z nogami nic nie dało się zrobić. A chłopacy nie zwracali uwagi na to co działo się z tyłu, robili swoje. Śmielej zaczęli ją łaskotać, trochę w pięty trochę w palce, po chwili zdjęli z niej skarpety i gilgotali na bosą stopę. Trwało to kilka minut, aż do momentu kiedy zaczęli wyraźnie czuć, że dziewczyna straciła kompletnie siły. Przestali ją łaskotać i zeszli z jej łydek wzięli krzesła i usiedli naprzeciwko niej. Jeden położył nogi na jej udach drugi na brzuchu:

- Co teraz powiesz?

- Nigdy więcej nie łaskoczcie mnie po stopach! Wy nie wiecie jakie to straszne.

- Ty też nie wiedziałaś do tej pory. Śmiech.

- Wiedziałam że są okropne, cholerni z was wariaci! Zmęczyłam się, uwolnijcie mnie!.

W tym momencie weszła para która wyszła wcześniej do sklepu po piwo. Zobaczyli związaną koleżankę i odpowiedzieli:

- To tutaj jest impreza, gdzie wszyscy dobrze się bawią. Śmiech.

- Nie wszyscy. Odpowiedziała Kasia. Pomóżcie mi się pozbyć tego zanim znowu przyjdzie im coś głupiego do głowy. Dziewczyna która wróciła, zdjęła buty, i wskoczyła na brzuszek koleżanki:

- Nie nie. My chętnie się przyłączymy. Śmiech.

Zaczęła ją łaskotać w żeberka pod koszulką, paznokciami, wtedy rozległ się śmiech ale nie był już taki głośny jak wcześniej, związana dziewczyna tak mocno pracowała rękami że sięgała już swoimi łokciami do uszu. Ale to było i tak zbyt mało aby się obronić. Po dłuższej chwili tortur poprosiła swojego chłopaka aby ten usiadł jej na rękach i łaskotał ją w boki. Tak zrobił i cała grupa śmiała się razem z ofiarą. Po chwili przestali.

- Nie macie litości!! Ja już nie mogę. Proszę was, błagam.

- No dobrze, odparła koleżanka siedząca na niej. Wybawiłaś się najlepiej z nas wszystkich…

 

P.s. Doszedłem do wniosku, że:

- Łaskotki to jedyna rzecz która ma najkrótszą drogę od słów do czynów. Wszystkie rozmowy o łaskotaniu kończą się łaskotaniem krótszym lub dłuższym. Nie liczę rozmów przez Internet, telefon itp.