Najpierw kobieta jest niczyja
wolna, spełniona, ale samotna
Wtem zjawia się jej Życia Mężczyzna
i tak to wszystko się zaczyna
Pięknieje dla niego dziewczyna
co dzień stając się bardziej szczęśliwa
Jest tak bardzo zakochana i ... naiwna
A szczęście to tylko jedna w jej życiu chwila
Potem on zwalnia - coś studzi jego zapał,
hamuje starania
Ilekroć ona go o zainteresowanie błaga
- zawsze zostaje wyśmiana
Pogrąża się w swoim świecie smutków
nikomu nie śmiąc się żalić
Nie spodziewała się takich miłości skutków
Jej upór jest godny pochwały
Ale nikt nie będzie jej za to chwalić
Jej świat znów się zawalił
w gruzy drobne rozleciały się marzenia
Serce pęka, skroń rozsadza fala krwi wrzenia
Nie mając już nadziei cienia
przestaje oszukiwać siebie
Z godnością stara się cicho odejść
nie mącąc Jego spokoju - lecząc swoje cierpienia
I mimo, że mocno kochała
jeszcze silniej ufała,
Wierzyła w tę miłość przeklętą
Musi przyznać, że przegrała...