Rozkoszna dziewczynka, która stała się kobietą
Gonię za jej cieniem, tak jak goni się peleton
Maluję po ścianach, uśmiechu Twych skrawki
Wspomnienie imienia, przechodzą mnie ciarki
Popatrz na mnie skarbie, co się z nami dzieje
Wczoraj jeszcze kimś, dziś chwytamy sumienie
Nasz świat moknie, w oknach bez szyby
Brakujące elementy, tryby bez maszyny
Jeszcze jeden uśmiech, skradnę Ci sekundę
Jak bokserska walka , choćby przetrwać rundę
Ona w ciszy kocha, choć to mocno w głębi skrywa
Smutnej twarzy wyraz, serce złość rozrywa
Dłoni zimnej tętno, telefonu szmeru szuka
Boi się otwarcie, uczuć zawierucha
Zamiast witaj kochanie, woli przesłać buziaka
Co się z nią stała, nigdy już nie będzie taka
Gdzieś na fali rozrachunków, zatrzymali ją na moment
Ona nie wierzyła, bała się odwrócić głowę
Jeden krzyk cierpienia, usiadła pod drzewem
Wyryła serduszko, przelewając oczy gniewem
Nie znam zakończenia, może też i nie chcę
Serce wciąż dla serca, jesteś mym powietrzem
okradnij me usta z ciszy... serce z miłości... oczy z tęsknoty... noc z pustki... pozostawiając tylko odcisk swej obecności