Siwy_Arek
Jak sie znalezc miedzy bledami? :)
Kobiety i mezczyzni - romantyczny bankomat :)
Zazdrosc... lopata go czy mlotkiem
-Maciek znowu sie ogladasz za tymi siksami!!! Co ty w nich widziszczego ja nie mam?!!!!-
To kliniczny przyklad super egoistycznej postawy partnera zagrozonego domniemanym opuszczenem przez osobe bliska zarowno duchowo jak i cielesnie. Typowy problem pod zasadniczym pytaniem ja albo reszta. Niestety kazdy z nas jest po czesci egoista i altruista zarazem, nasza psyche balansuje cale zycie miedzy tymi dwoma podmiotami natury ludzkiej. Czego jest wiecej a czego mniej? Czy to jest podstawa do tzw zazdrosci? A jesli tak to czym jest zazdrosc? Czy to jest wylacznie powierzchowny i tymczasowy objaw stanu ducha czy moze immanetna cecha kazdego osobnika? A moze jest to narzedzie pomagajace przetrwac nam i naszemu potomstwu? Czy jest to uczucie podswiadome czy wyuczone poprzez wychowanie, kulture lub tradycje? Czy to jest uczucie wygodne i pomocne czy tez odstraszajace i wrogie wrecz? Czy w ogole mozna stopniowac zazdrosc i jakimi kryteriami mozna sie w tym wypadku posluzyc? A moze jest ot nieodlaczna cecha przekazywana genetycznie i nie mamy na to zadnego wplywu tak jak na to z jaka plcia sie rodzimy? Kto lub co decyduje ze taka ceche posiadamy, ewolucja czy palec bozy? I najwazniejsze czy zadrosc jest wynikiem milosci do czegos nie tylko milosci do partnera seksualnego ale do miejsca urodzenia, rodziny, przyjaciol? Czy zadrosc i milosc chodza w parze to znaczy czy musza i czy mozna w jakis cudowny sposob wyzbyc sie tak bardzo czasem nieznosnego w skutkach uczucia? Tyle pytan i zadnej konkretnej odpowiedzi. Mozna jedynie wysnuc hipotezy i po dokladnej analizie wrocic do poczatku zadawania kolejnych kwestii. No wlasnie czy zadrosc jest objawem skrajnego egoizmu czy tez glebokiego altruizmu kiedy to bronimy swojego partnera przed ucieczka?
Robta co chceta :)
(...)Jak
pisze Lao Tsy „świat należy do tych, którzy pozwalają mu płynąć
lekko, zgodnie z jego naturalnym porządkiem”. Ktoś kto działa
spontanicznie ma gwarancję Lao Tsego, że działa zgodnie z rytmem, a więc nie
marnuje energii. Krótko mówiąc - nie należy robić czegoś na co się nie ma
ochoty. (...) To zdanie dokladnie odpowiada na moje wieczne pytanie co robimy by byc soba i przy okazji byc w zgodzie z soba i otoczeniem. NIe nalezy oczywiscie naditerpretowac tej mysli. Jak widac juz w starozytnosci ludzie zauwazyli a raczej stwierdzili, ze czlowiek dziala cyklicznie, to znaczy mowiac prostym jezykiem zyje powtarzajac codziennie te same czynnosci. No tak ktos powie ze to jest jasne i wiadome kazdemu przeciez kazdy czlowiek musi jesc, spac, pracowac. Owszem to prawda ale czy robimy wszystko to i jeszcze pare innych rzeczy w zgodzie z naszym wpisanym w nasze cialo zegarem biologicznym? Czym jest ten zegar? I najwazniejsze gddzie sie znajduje? Fakt, te pytania sa do zycia niepotrzebne ale w nich prawdopodobnie ukryta jest zagadka naszej swiadomosci. Wlasnie owa cyklicznosc od pojedynczego atomu po cale nasze cialo i srodowisko zewnetrzne powoduje ze mozemy nie inaczej stwierdzic ze jestesmy soba a nie kims innym. To conajmniej pokretne stwierdzenie i dla laika nie ma zupelnie sensu, bo jak to cyklicznosc to ja? Niestety tak. TO tak jak z komputerem ktorego praca polega na bardzo szybkim wytwarzaniu impulsow jest - nie ma na przestrzeni pewnego odcinka czasu inaczej nie idzie. :)To wlasnie ciagly przeplyw informacji w formie fal czy dgran (dowolnosc tu wskazana) umozliwia nam pojmowanie swiata takim jakim go odbieramy tu i teraz. Jestesmy podporzadkowani cyklomponiewaz inaczej przestalibysmy w ogole byc. Wiadomo ze kiedy serce przestaje bic czlowiek itd. Do czego zmierzam. Mianowicie chodzi o to ze glownym motorem zarzadzajacym cialem i tzw dusza czlowieka jest mozg. Pomine wplyw zjawisk nadprzyrodzonych . Okazuje sie ze kazdy czlowiek ma bardzo podobny zakres cyklli dobowwych o czym kazdy moze sie przekonac kiedy zaczyna go wszystko lamac przed snem. Skracajac niemilosiernie mysl czlowiek, ktory wychodzi poza wyksztalcony cykl na przestrzeni niemalze milionow lat zaczyna dzialac przeciwko sobie. Torowniez kazdy moze doswiadczyc naprzylkad nie spiac regularnie lub przeciazajac sobie glowe niepotrzebnymi sprawami w pracy czy w domu. Optymalnym rozwiazaniem byloby to ze kiedy mamy ochote na cos to to robimy a kiedy to mija zajmujemy sie czyms innym. Mozg czlowieka meczy sie, dlatego jesli jedna czynnosc trwa zbyt dlugo mozg daje sygnal ze jest zmeczony w postaci zjawiska zwanego znuzeniem {na przyklad wlasna zona czy szefem :)} Niestety czlowiek wspolczesny wystepuje przeciw naturalnym rytmom co prowadzi do zachwiania osobowosci, stresu i ogolnego zmeczenia wkonsekwencji braku zadowlenia z zycia jako takiego mimo na przyklad fury peniedzy na koncie. Umiejetne dawkowanie meczacych impulsow moze nam pomoc przezyc zycie nie nudzac sie i nie meczac. Tak wiec jesli spostrzezemy ze szef nas nudzi zmienmy prace lub szefa, a kiedy spojrzymy na zone i zadamy sobie pytanie gdzie ja mialem oczy poszukajmy nowej. Proste prawda? Znuzony zbyt dlugim pisaniem pozdrawiam bardzo serdecznie i ide kosic trawe.. a zapomnialem najpierw ja posieje :)
Milosc wrodzona
Zycie jest czesto porownywane do hustawki a my podobno lubimy sie bujac od dziecka i czesto zostajemy na hustawce juz jako dorosli. Najciekawsze, ze lubimy sie bujac ale nie lubimy -byc- bujani. No tak, moze za daleko juz wychodze i nie bujajac pozdrawiam bardzo sedecznie. :)