Ciemnością spowita
knieja w ciszy tonie
myśliwy zasypia
stojąc na ambonie.
Świtu zajaśniały
iskrzące szafiry
gil na świerku cicho
zaspany zakwilił.
Drozd tikili rzucił
głośne, chociaż krótkie
jak nadworny trębacz
głosi wszem pobudkę.
Wiewiórka wesoła
na gałęzi skacze
wrona się przeciąga
razem z krukiem kracze.
Dzięcioł w drzewo stuknął
ziębę pięknie prosi,
że już nastał ranek
niechaj kniei głosi.
Jastrząb wygłodniały
wzrok wytęża srogi
szpak w porę spostrzegłszy
okrzyk wydał trwogi.
Puchacz głośno ziewnął
nocą łowił myszy
oczy zmrużył senne
śpiew skowronka słyszy.
Każdy czymś zajęty
wszyscy wstali chętni,
chociaż wczesny ranek
las już życiem tętni.
Idol