na sercu róże wbrew przeznaczeniu,
zamknięta w dłoni ust Twoich przestrzeń
zachrypły w czasie smak pocałunków
ukrywa w dłoni tęsknotę serca...
robię krok naprzód, po czym się cofam
to jakby całować zalotnie od nowa
a potem idę z piersią rozpierzchłą
trzymając w dłoni miłości władzę...
pobity w boju, tarczą zgaszony
błądzę myślami, słów kąski małe
zegar wybija kolejny krwotok,
po którym oczy Cię wymyślają...
dotknąć próbuję, łapiąc powietrze
wcale pojęcia o końcu nie mając ?!
i tak się rozglądam wokoło siebie,
gdzie jest ta nić co serce zszywała...
a potem patrzę daleko przed siebie
nie dowierzając pustce co przy mnie stoi
i choć wyciągam dłonie na próżno
są takie chwile gdy w lęk się stroję...
Contra spem sperare audeo [wbrew nadziei ośmiela się mieć nadzieję]