Bhutan nie jest krajem turystycznym. Nie jest znany na świecie.
Można codziennie przeglądać prasę, oglądać wiadomości największych
stacji telewizyjnych i nie padnie tam nazwa Bhutan. Nie ma terroryzmu,
wojen plemiennych, zamachów stanu - więc teoretycznie nic się nie
dzieje. Nie interesują się tym krajem wielkie mocarstwa, media czy
politycy. W konsekwencji nie ma wiadomości i nie ma popularnej wiedzy o
Bhutanie.
Punakha Dzong
Etymologia nazwy kraju - Bhutan - nie jest do końca wyjaśniona.
Najprawdopodobniej pochodzi z Indii, gdzie Bothana to określenie terenów
graniczących z Tybetem. Wczesne nazwy Bhutanu to np. Dolina Południa,
Południowe Doliny Gdzie Rośnie Drzewo Sandałowe, Południowe Doliny
Roślin Leczniczych. Nawiązują one do położenia i warunków naturalnych
kraju.
Wjechać do Bhutanu nie jest łatwo. Pozwolenie na wizę dostaje co roku
ok 15.000 turystów i nie można kraju zwiedzać indywidualnie.
Zorganizowane grupy turystyczne, prowadzone przez bhutańskie władze,
mogą się poruszać jedynie w wyznaczonych rejonach. Należy również wnieść
opłatę ok. 200 dolarów amerykańskich od osoby za każdy dzień pobytu
(dane z 2009r). Dominują tu więc turyści bogaci i o to chyba chodzi
królowi Bhutanu.
Taktsang Palphug Monastery - Gniazdo Tygrysa /fot. Nellie Huang/
Przebywanie w Bhutanie to niezwykłe przeżycie. W zielonych dolinach
panuje niezwykła cisza, co jakiś czas przerywana delikatnymi dźwiękami
dzwonka lub dalekim echem trąb. Te dźwięki pochodzą najczęściej z
kapliczek lub świątyń. Bhutan jest usłany świątyniami, klasztorami i
konwentami. Pełen świętych atrybutów krajobraz nastraja mistycznie
zarówno mieszkańców, jak i rzadkich tutaj turystów. W latach
siedemdziesiątych do Kraju Łagodnego Smoka, po otwarciu granic, zaczęła
napływać fala włóczęgów i hippisów. Przyciągnęła ich magia cichych,
tajemniczych świątyń lamajskich, spokój i łagodność Bhutańczyków, no i
marihuana (konopie indyjskie rosną tutaj wszędzie). Za włóczęgami
zaczęli napływać wszelkiego rodzaju handlarze sztuki i przemytnicy... I
to był koniec. Gości wyproszono, granice zamknięto. Dopiero w latach
90-tych zezwolono na ograniczony ruch turystyczny. Cywilizacja
dociera do Bhutanu z trudem (np. telewizja dotarła tu na początku XXIw i
nadaje parę godzin w tygodniu, radio - 3 godziny dziennie. W roku 2005
wprowadzono pierwszy na świecie zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych.
Jednocześnie zabronione jest palenie tytoniu w prywatnych domach). I to
jest celowa polityka władz tego kraju.
Punakha Dzong
Nie można powiedzieć, że Bhutan nie jest krajem cywilizowanym. To kraj
bardzo cywilizowany, ale nie na sposób europejski czy amerykański. To
"cywilizacja himalajska", korzeniami sięgająca najczystszych źródeł
buddyzmu. Bhutan to jedyny kraj na świecie, w którym oficjalną (a do
2005roku jedyną) religią jest buddyzm mahajana w tak zwanej formie
tantrycznej. Pojawił się on tu już w VIII wieku, a w wieku XII objął
cały kraj. Tak jak i każda inna forma buddyzmu, tak i buddyzm
tantryczny oparty jest na wierze w reinkarnację. Wyróżnia on cały
panteon bóstw, a także demony różnej maści - i złych i dobrych
wędrujących duchów oraz świętych w ludzkiej postaci. Obrzędy religijne
służą nie tylko do łagodzenia tego co złe, i polepszenia tego co dobre,
ale także do osiągnięcia stanu, który pomoże żyć lepiej wszystkim
stworzeniom na świecie.
Bhutańczycy to naród żyjący w jednym z najczystszych i najmniej skażonych zakątków świata. Nie potrzebują naszych wynalazków, technologi. Nie znają wyścigu szczurów... Kochają przyrodę i wszystko co z nią związane. Cieszą się otaczającą naturą, bo są wciąż blisko niej. Szkoda, że my już tak nie potrafimy...