Schyłek lata sprzyja liryce i nawet w sercach najbardziej zagorzałych prozaików budzi wiersze.
Już wieczór i trawy pewnie już skoszone
Ich zapach pozostał w kieszeniach pamięci.
Lato w kolorach z obrazu Giotto di Bondone,
a my o jeden dzień mniej święci.
Pajączki gotowe do lotu w nieznane
z plecakami nabitymi obietnicą jutra
W przedziale "Niebieskiego pociągu" Coltrane
jesienne pobrzmiewa (kama)sutra.
Na dotyk stamtąd czekam Ulissesa
Jak na chłodnego wiatru westchnienie
Złamana gałąź świerku to moja promesa
i wróżba na tak,
na może
i na nie.
Zasypiam z modlitwą o jeszcze jedną taką frazę,
gdy Persefona wraca do ciemnej dzielnicy.
I marzę... marzę... marzę
O...
... z ciepłą wodą ogromnej miednicy.