Codziennie zadaję sobie setki pytań...
Na każde jest odpowiedź gdzieś ukryta,
schowana w szufladzie losu tak nieskazitelnego,
że aż dziwnego... ale wciąż męczy mnie jedno pytanie...
Czy można patrzeć cicho? tak można na wpół otwartymi oczami,
szarymi od przygnębienia, smutku i goryczy.
Czasem człowiek nie chce otworzyć oczu,
tak go bolą od smutku tego świata.
Popatrz na świat tak szeroko, tak pięknie i kolorowo.
Zakochaj się we mgle i deszczu...
pokochaj to co nigdy nikt nie kochał...
pokochaj dni pochmurne, bo nikt ich nie lubi,
zobacz jakie są piękne... pokochaj ludzi złych,
przecież nie zawsze byli źli... Otwórz oczy,
otwórz je właśnie teraz i chociaż ich nie masz
to spróbuj popatrzec pókiś tak piękny,
bo wszystko co robisz jest tak cudne... bo ty to robisz...
Popatrz chociaż raz głośno na świat,
czy nie widzisz tych setek pięknych barw
i otwartych drzwi na ościerz byś mógł przez nie przejść i dostrzec...
co tak naprawdę piękne jest?
Ja właśnie teraz gdy ciuchutko same otwierają się drzwi...
gdy słyszę szelest czasu, który tak pędzi
i pędzi i dotyka mnie godzinami, minutami, sekundami setnymi,
a on tak nieubłaganie pędzi...
Tak mi ucieka, że moje oczy same ciągną do światła
tak jasnego, że wytrzymać nie mogę to tak boli...
Popatrz na świat tak głośno, by gałki mogły
krzyczeć wciaż i wciaż i dotknij kwietniowych
paków na drzewach i tak ci pięknie w tych barwach i tak cudnie...
Połącz me i swe wargi w jedność...
Połączmy je w wspólnym tańcu dusz i naszych zbolalych ciał...
%%GD_PHOTO_ID%4123372%l%x1Z%%