Darz Bór! W najbliższym czasie wybieram się na nagonkę do Bobolic w Borach Tucholskich. Mam się ubrać ciepło i wziąć mały prowiant. To się nazywa chyba Hubertus. Będziemy tam chodzić z jakimiś grzechotkami i pstrykać. Myśliwi mają strzelać z Kałasznikowów do wszystkiego co się rusza – tak słyszałem. Biorę więc ze sobą gumiaki na podbitce filcowej firmy Stomil Dębica, stary mundur wojskowy WZ-68 po wuju i bechatkę. Dodatkowo chcę zabrać 2 wina Komandos Strong (bardzo dobrze rozgrzewają i są pyszne), obrazek Matki Boskiej Niepokalanej, który chroniłby mnie przed nieszczęśliwymi wypadkami oraz 3 główki czosnku. Po nagonce ma być ognisko, gry i zabawy, jakieś jedzonko i podobno będzie można też coś chlapnąć. Stare wiarusy pewnie wiedzą jak się przygotować na taką nagonkę ale ja jestem totalnym żółtodziobem w tych sprawach!