Tętno coraz szybsze
oddech urywany
jak w święty obrazek
patrzę zakochany.
Ustami wyrażam
serca mego skargę
na przemian całuję
dolną , górną wargę.
Niczym baletnice
paluszki biegają
rozkosz budząc skrycie
plecki przemierzają.
Zaczynam odczuwać
mych zabiegów skutki
w plecy wbite szpony
tors muskają sutki.
Z piersi falujących
jęk urwany słychać
omdlewasz z rozkoszy
przestajesz oddychać.
Przywracam do życia
chciwymi rękoma
dolina zakwita
lawą pokropiona.
Nagle pośród jęków
zerwały się wichry,
by wigoru dodać
wlewam zapas ikry.
Szept gorący płynie
wdzięcznymi ustami
zasypiamy wolno
szczęściem obsypani.
Idol