Światłem przenika błękitne niebo,
subtelną barwą z palety ciszy.
Ciemne, burzowe, wiatrem pocięte,
siecze ulewą chmurzaste grzywy.
Steruje życiem kosmicznych planet,
ptasim przelotom bramy otwiera.
W bezkres wzlatują szepty i krzyki -
rozśpiewane, odwieczne kantyki.
Szukam swojego kawałka nieba,
by słowom nadać magiczny szlif.
Chcę niewidzialnym wierszem oddychać,
przeżyć zmysłami liryczne sny.